Wykonanie
Przez miniony tydzień codziennie publikowaliśmy przepisy na jakieś dodatki do hamburgerów. I wreszcie nadszedł czas na pierwszego burgera na naszym blogu. Pierwszego i jednego z wielu, które u nas zagoszczą. Bo zakochaliśmy się w burgerach i będziemy próbowali zdjąć z nich odium niezdrowego i śmieciowego jedzenia. Bo nie dość, że jest pyszne to wcale nie niezdrowe i śmieciowe. To 100%
wołowina i świeże warzywa. W tym nie ma nic niezdrowego. Do tego domowe sosy bez żadnych paskudnych dodatków, domowe
bułki. Absolutnie perfekcyjny obiad. W zasadzie to i nawet kolacja, bo jak człowiek w
porze obiadowej takiego burgera wciągnie to do śniadania wystarczy :)Jak zrobić takiego idealnego burgera? Oczywiście optymalnie byłoby nabyć specjalnie do tego przeznaczoną sezonowaną
wołowinę, np. rasy charolais. Jasne, fajnie by było. Ale nie oszukujmy się, to
droga rzecz.
Wołowina w ogóle nie jest tania, a taka specjalna, wyszukana, jest jeszcze droższa. Ale można bez problemu zrobić porządne burgery z ogólnie dostępnej w sklepach
wołowiny. Jasne, nie możemy też kupić byle czego, ale
wołowina wahająca się w granicach 30-40 złotych za kilogram spokojnie da radę. Trzeba tylko wiedzieć jakiej części użyć. W internecie można się spotkać z wieloma wskazówkami: a to że
rostbef, a to pręga, a to jeszcze co innego. Prawda jest taka, że najlepszy (i jedyny możliwy do użycia) jest
antrykot. To idealny wybór.Pewna popularna blogerka kulinarna sugeruje żeby do zmielonego
mięsa dodać
wodę. Bo inaczej burger będzie suchy. Absolutnie nic takiego nie
róbcie! Zepsujecie pyszne
mięso. Dlatego właśnie używa się
antrykot. Żeby nie trzeba było dodawać
wody, ani nic innego.
Antrykot jest tłusty. Dlatego burgery zawsze wyjdą soczyste. Nie można używać zbyt chudego
mięsa (jak wspomniana przeze mnie blogerka).
Mięso musi być tłuste, bo to jest właśnie sekretem burgerów. Tłuszcz się fajnie wytapia i burgery są soczyste i doskonałe. Nie dajemy do środka nic: żadnych
jajek, żadnej
wody, ani nic innego. To nie kotlety mielone.Ważne też jest, żeby podczas smażenia nie naciskać na burgery, żeby to co w nich jest nie wypłynęło. Bo wtedy faktycznie mogą być suche. Po prostu rzucamy
mięso na gorącą patelnię/grilla i czekamy aż się
zrobi. I właśnie ważne: na dobrze rozgrzaną patelnię! Jeśli wrzucimy na słabo rozgrzaną to burger zamiast się usmażyć to się ugotuje i będziemy
mieli klasycznego klopsa. I, nomen omen, będzie klops.Ważna rzecz: smażymy na SUCHEJ patelni.
Antrykot jest tłusty, więcej tłuszczu mu nie potrzeba.Zaczynamy zatem od klasycznego cheesburgera:
bułki hamburgerowe naturalne (z TEGO przepisu)150 g mielonego
antrykotu na osobę2 pasterki
sera cheddar na osobę
sałata lodowacebulakeczup (z TEGO przepisu)
majonez (z TEGO przepisu)
sól, świeżo zmielony
pieprzSałatę kroimy w cienkie paski.
Cebulę drobno siekamy.
Mielone mięso solimy i
pieprzymy. Formujemy burgery nieco większe od
bułki. Tak w średnicy ze 2 cm większe. Podczas smażenia się skurczą i wtedy będą idealnie wielkości
bułki. W środku, przed smażeniem, robimy wgłębienie. W trakcie smażenia kotlety się wybrzuszają więc wgłębienie zniknie i burgery będą idealnie płaskie.Smażymy na dobrze rozgrzanej suchej patelni przez 3-5 minut z każdej strony. I odkładamy na talerz na 4-5 minut żeby
mięso odpoczęło.
Bułkę kroimy na pół. Dół smarujemy
majonezem, a górę
keczupem. Połowę
sałaty układamy na dolnej części. Na to kładziemy plasterek
cheddara,
potem burgera i znowu
cheddar. Dokładamy resztę
sałaty,
cebulę i przykrywamy górną częścią
bułki.Podajemy z frytkami (z TEGO przepisu).Smacznego!Przepis zaczerpnięty z książki Valéry Drouet & Pierre-Louis Viel "Burgery! (hot dogi i bajgle)"