ßßß
Na weekend wpadła do nas Justyna - przyjaciółka Madzi (coś czuję, że na dłużej zostanie testerką moich produktów, bo niestety Karolina - z przyczyn technicznych - chwilowo odstawiła się na boczny tor). I to dosłownie na weekend, bo jak przyjechała "tak na chwilę, tylko na wieczór" w sobotę, to wyjechała w poniedziałek :) No i jak popiliśmy nieco i jakieś tam inne rzeczy porobiliśmy to jeść się nam zachciało. A że człowiek już nieco zmęczony to i nic skomplikowanego robić się nie chce. Więc padł pomysł naleśników. Ale, że zawsze myślę o moim blogu (czyli o was :)) to nie mogły być to zwykłe naleśniki, bo to nuda przecież. Musiały zatem być jakieś inne. I oto one:Ciasto:2 szklanki mąki pszennej pełnoprzemiałowej grubomielonej1 szklanka mąki jaglanej800 ml mlekaszczypta gałki muszkatołowej1/3 łyżeczki pieprzu ziołowego1 łyżeczka majerankuszczypta kurkumy1/3 łyżeczka soli1 łyżeczka soku z cytryny1 łyżeczka olejuFarsz:1 duży por2 średnie marchewki70 g sezamu2 duże ząbki czosnku (jak ktoś lubi to można więcej)sólMieszamy w misce obie mąki, gałkę, pieprz, majeranek, kurkumę i sól. Dodajemy mleko i sok z cytryny, miksujemy porządnie i odstawiamy na 30 minut.Potem dodajemy łyżeczkę oleju, mieszamy i smażymy naleśniki. Będą dość grube z racji tej naprawdę grubomielonej pszennej mąki.Teraz farsz:Rozgrzewamy na patelni (albo najlepiej na woku, bo wygodniej) nieco oleju i wrzucamy pokrojonego pora i startą na grubych oczkach marchew. Mieszamy i podsmażamy ze 3 minuty. Dodajemy wyciśnięty czosnek i smażymy jeszcze minutę, czy dwie ciągle mieszając. Następnie dolewamy trochę wrzątku (tak z umiarem, nie za dużo, tak żeby na dnie trochę było) i dusimy warzywa do miękkości. Potem dosypujemy sezam, mieszamy i smażymy jeszcze przez chwilę, doprawiamy solą i gotowe.Nakładamy na połowę naleśnika, drugą połową przykrywamy i gotowe :) Inaczej raczej się nie da zawinąć, bo tak jak pisałem naleśniki są dość grube.Podawać z ulubionymi sosami.Jedzonko naprawdę pyszne, Madzia z Justyną potwierdzają :)A w kolejnym poście (wkrótce) rosyjskie bliny, które też serwowałem w ten pamiętny i uroczy weekend z Justyną :)Dodam jeszcze tylko, że bliny Justynie smakowały, mi też, Madzi nie za bardzo. Czyli wygrywamy 2:1.Zresztą dojadam je teraz pisząc ten przepis :)---------------------------------------------------------------------Chcesz dostawać moje przepisy prosto na e-mail? Wpisz swój adres z prawej strony w okienko "Przepisy prosto na twój e-mail!". Od tej pory żaden przepis Ci nie umknie :)