Wykonanie

Zastanawiałam się , co zrobić na Tłusty Czwartek przy moich ograniczonych możliwościach poruszania się. Za smażeniem pączków nie przepadam, bo nie cierpię oparów gorącego tłuszczu – ostatnio na tę okazję smażyłam różne racuchy. Ale nawet i one wymagają stania przy patelni… Przypomniałam więc sobie placek, który robiłam jak dzieci były małe – z ciasta takiego, jak na pączki, w keksówce, nadziewany
dżemem lub
owocami. Taki mogłam zrobić siedząc w jednym miejscu, mając zgromadzone wszystkie składniki ( mąż mi tu pomógł) a w piekarniku przypilnowała go mająca wprawę w pieczeniu Córcia. W
sumie – plastry placka wyglądają jak spłaszczone pączki przekrojone na pół – mają w środku ” Dziurkę na
konfiturkę „, jak w wierszyku :Był sobie pączek, okrągły, bez rączekPLACEK Z PĄCZKOWEGO CIASTA NADZIEWANY
MALINAMI1/2 kg
mąki pszennej1/3 kostki stopionego
masła30 g
drożdży1/2 szklanki
mleka2
jajka i 2
żółtka4 łyżki
cukru3/4 szklanki gęstej
śmietanyłyżeczka
spirytususzczypta
soli3/4 szklanki mrożonych
malin i 2 łyżki
cukruNajpierw roztarłam
drożdże z łyżeczką
cukru, dodałam letnie
mleko, posypałam łyżką
mąki i odstawiłam do wyrośnięcia. W międzyczasie mąż stopił i przestudził
masło i wymieszał
cukier z
jajkami.Do miski wsypałam
mąkę, posoliłam troszkę, dodawałam stopniowo mieszając : wyrośnięty rozczyn,
jajka z
cukrem,
śmietanę, stopione
masło w temperaturze pokojowej,
spirytus. Wyrabiałam drewnianą łyżką aż ciasto zaczęło odstawać od brzegów miski i pojawiły się pęcherzyki powietrza. Postawiłam przykryte w ciepłym miejscu do podwojenia objętości, co trwało około 45 minut.
Maliny rozmroziłam, przesypałam
cukrem, wymieszałam i odcedziłam.Do natłuszczonej keksówki włożyłam 2/3 ciasta. Miejsce pod
maliny, na środku, posypałam lekko
mąką. Rozłożyłam odcedzone
maliny wzdłuż keksówki na środku, posypałam na nie też leciutko
mąką – żeby nie poszły na dno i by nie zrobił się zakalec. Przykryłam je resztą ciasta i postawiłam formę na 10 minut w ciepłym miejscu, żeby placek lekko podrósł.Córcia wstawiła go do piekarnika na 180 C, na około 45 minut. Po pół godzinie odwróciła go przodem do tyłu, żeby równo się zrumienił.Wyszedł przepyszny, pachnący a
malinowe nadzienie świetnie pasuje do
drożdżowego ciasta . Poza tym ma jeszcze jedną zaletę – jest mniej kaloryczny, niż pączki, co przy moim braku ruchu ma teraz duże znaczenie.
Powiem Wam – jak zobaczyłam, że moje domowe spodnie są upaprane
mąką, to poczułam się znowu sobąPolecam ten placek wszystkim miłośnikom pączków i nie tylko.Smacznego !