Wykonanie
Absolutny hit na tą
porę, kiedy to ładny
kalafior osiągnął przyzwoitą cenę. Użyte składniki – samo zdrowie! A z tym
pietruszkowym pesto… po prostu palce lizać. Nie wierzę, że znajdzie się ktoś, komu ta zupa nie będzie smakowała – nawet tym… którzy nie lubią
kalafiora.Składniki :1
kalafior (średni)1 i ½ litra
wywaru warzywnego (dla leniwych
bulion warzywny z kostki)1
marchewkapęczek
natki pietruszki1 ząbek
czosnkugarść
parmezanu (lub mieszanka innych twardych i pikantnych
serów)garść orzeszków
Pini (lub
nerkowca, a nawet zwykłych arachidowych/ziemnych – wytłumaczę później)
oliwa z oliwekpieczywo do przygotowania grzanek lub gotowy
groszek ptysiowyZaczynamy od podzielenia naszego
kalafiora na mniejsze różyczki.
Marchew obieramy i ścieramy na tarce na najgrubszych oczkach.Obie rzeczy gotujemy w wywarze aż do miękkości – niczym nie doprawiamy, nie solimy, bo sam
wywar powinien być już dość słony.
Pietruszkę szatkujemy, rozdrabniamy też
orzechy, jeżeli zamiast
Pini użyliśmy np. tak jak ja
nerkowca.Dlaczego zastąpiłam? W moim sklepie kilogram
Pini kosztował ok. 200 zł za kilogramZastąpiłam
nerkowcem, który świetnie w tej potrawie zdał egzamin. Ziemne też podobno nieźle się spisują, dlatego wybór należy do was.Zatem
pietruszkę z
orzechami, zmiażdżonym ząbkiem
czosnku,
serem i
oliwą z oliwek miksujemy razem w blenderze. W zależności od tego czy chcecie by nasze pesto było mniej lub bardziej rzadkie, dodajcie więcej
oliwy. Moje było tylko lekko wilgotne (jak dla mnie wystarczające).Gdy warzywa już się ugotowały, trzeba je już tylko zmiksować blenderem na gładką, puszystą masę.Na koniec grzanki –
chleb (przedwczorajszy) pokroiłam w kosteczkę i wysuszyłam na rozgrzanej patelni z odrobiną
oliwy z oliwek, by kosteczki były chrupiące.

Zupę podajemy gorącą, na środku układamy pesto, obok miseczka z grzankami, w trakcie dosypujemy sukcesywnie do zupy, by były ciągle chrupiące – mniam!
