Wykonanie
Ostatnio mało słodkości robię bo jakoś sama nie bardzo mam na nie ochotę. Ale zielone motylki latały za mną od ładnych kilku dni. Wymyśliłam je sobie w
słoneczny dzień i tylko z realizacją nie mogłam się długo zebrać. Aż któregoś wieczoru po prostu je upiekłam. Ich życie trwało krótko jak to z motylami bywa... Odleciały szybko i w tajemniczych okolicznościach pozostawiając po sobie słodkie wspomnienie i kilka zielonych okruchów ...Takie
ciasteczka są kruchusieńki, delikatne i słodkie - jak motylki na wiosennej łące. Są także mocno
pistacjowe bo bardzo lubię
pistacje. A Wy lubicie te orzeszki ?Zobacz koniecznie przepis na :
Sałatkę z kindziukiem,
figami i serowymi kulkami w pistacjach

czas przygotowania : ok. 90 minutskładniki :300 g
mąki pszennej tortowej40 g
mąki ziemniaczanej100 g zielonych
pistacji - niesolonych, nieprażonych1/5 łyżeczki
soli130 g
cukru pudruew. 2 szczypty
proszku do pieczenia4
żółtka z niedużych
jajek200 g
masła extra1 op. - 180 g kremu
pistacjowegodo przybrania - 50 g zielonych
pistacjilukier - ok. 1 szkl.
cukru pudru, sok z małej
cytryny, ew. odrobina gorącej
wody

sposób przygotowania :
pistacje zmieliłam na proszek, wymieszałam z
mąką pszenną, ziemniaczaną,
cukrem pudrem,
solą i
proszkiem do pieczenia. Ten ostatnio nie jest konieczny, ale ja dodałam i
ciastka były pulchniejsze. Dorzuciłam pokrojone na małe kawałeczki
masło i wszystko razem roztarłam. Ja rozcieram w dużej misce bo tak mi wygodniej, ale można posiekać tak jak sieka się kruche ciasto. Powinien powstać tak jakby mokry piasek, bez widocznych kawałków tłuszczu. Dodałam
żółtka i zagniotłam szybko ciasto. Gdyby było zbyt suche i kruszyło się można dodać łyżkę gęstej
śmietany albo zimnej
wody. Ciasto zawinięte w folię spożywczą odłożyłam do lodówki na 30 minut.

Schłodzone ciasto podzieliłam sobie na 4 części. Każdą kolejno rozwałkowałam na placek grubości ok. 3 mm i foremką wycięłam
ciasteczka. Układałam je na blachach wyłożonych papierem do pieczenia. Piekłam po 9 minut w piekarniku nagrzanym do 200 st. C. Po upieczeniu pozwoliłam
ciasteczkom przestygnąć na blasze i dopiero po kilku minutach przekładałam na talerz.Po upieczeniu i ostudzeniu
ciasteczka są gotowe do zjedzenia. Nie trzeba koniecznie nic więcej z nimi robić, ale ja wymyśliłam sobie wersję lux.Połowę
ciasteczek posmarowałam z wierzchu niezbyt gęstym lukrem utartym z
cukru pudru i
soku cytrynowego i posypałam drobniutko posiekanymi
pistacjami. Pozostałe posmarowałam cienką warstwą kremu
pistacjowego i przykryłam tymi lukrowanymi.Do popołudniowej
herbatki albo filiżanki dobrej
kawy moje zielone motylki będą pasowały jak ulał !Pyszny krem
pistacjowy możecie kupić w sklepie Posmakuj Sycylii - Prodotti Tipici Siciliani. Jest słodki i mocno
pistacjowy. Można nim smarować
pieczywo albo użyć do deserów. Oczywiście jeśli najpierw nie wyje się go zwyczajnie łyżeczką wprost ze słoiczka :D

