Wykonanie
Są dni kiedy za co bym się nie wzięła to nic dobrego z tego nie wyniknie. Macie tak czasami ? I nawet ciężko wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje. Głowa zajęta tysiącem rozbieganych myśli, ręce roztrzęsione a ja idę gotować albo piec bo liczę na to, że ulubione zajęcie mnie wyciszy. O, naiwna kobieto !

Pieczenie nie wyciszyło a nawet odwrotnie bo wkurzyło jeszcze bardziej - gdy coś nie wychodzi tak jak sobie wymyśliłam to złoszczę się okropnie. Nie
będę Wam nawet tłumaczyć jak miały wyglądać te
ciasteczka bo po pierwsze szkoda czasu, po drugie - straszny wstyd, że nie wyszło.Była kiedyś taka piosenka :"są takie dni w tygodniu gdy nic mi się nie układa i jak na złość wypada wszystko z rąk...zamykam wtedy okna, w najdalszym
kącie siadam i sama ze sobą próbuję do ładu dojść..."Szkoda tylko, że nie zastosowałam się do dobrej rady tylko poszłam piec.... Pocieszeniem jest fakt, że
ciasteczka łaciatki smakują bardzo dobrze - są kruchutkie i pyszne więc przepis jak najbardziej do wykorzystania, ale wzorki wymyślcie sobie sam.czas przygotowania : ok. 30 minut + czas chłodzenia + czas pieczeniaskładniki :550 g + 40 g
mąki pszennej krupczatki40 g
kakao naturalnego DecoMorreno5 g
proszku do pieczenia190 g
cukru pudru20 g
cukru waniliowego2 g
soli275 g
masła6
żółtek80 g gęstej
śmietany
sposób przygotowania : 550 g krupczatki wymieszałam z
proszkiem do pieczenia,
solą,
cukrem waniliowym i
cukrem pudrem. Dodałam pokrojone na kawałki zimne
masło i roztarłam rękami aż nie było widać kawałków tłuszczu - powstanie taki jakby mokry piasek. Dodałam
żółtka i
śmietanę, zagniotłam dość miękkie ciasto. Podzieliłam je na mniej więcej równe połowy. Do jednej dodałam
kakao "z wiatraczkiem" a do drugiej taką samą ilość
mąki i zagniotłam, oddzielnie oczywiście. Obie części ciasta zawinęłam w folię i odłożyłam do lodówki na godzinę, ale można je przygotować nawet dzień wcześniej.

Schłodzone ciasto wyjęłam i właśnie w tym momencie zaczęły się moje problemy. Nie
będę Wam opisywać co chciałam zrobić, jaki wzór uzyskać bo to nie ma sensu skoro nijak nie wyszedł. Spróbuję opowiedzieć o tym co widać na zdjęciach. Z ciasta uformowałam wałeczki, zlepiłam po kilka razem, ale nie zagniatałam. Z tak uformowanych porcji utoczyłam grube walce i powtórnie schłodziłam. Zimne kroiłam w grube plastry
ostrym nożem. Możne je w takiej postaci po prostu ułożyć na blasze do pieczenia. Można też rozpłaszczyć nieco dłonią a
potem odcisnąć wzór stemplem do
ciastek czy czymś innym. Brzegi można dociąć foremką. A można też nie łączyć dwóch kolorów tylko każdą część rozwałkować oddzielnie i wykroić
ciasteczka o dowolnym kształcie.
Ciasteczka piekłam po 10-12 minut w piekarniku nagrzanym do 210 st. C, grzanie góra/dół.