Wykonanie
W miniony weekend odbył się trzeci już Festiwal Smaków Food Trucków, a drugi, w którym miałam przyjemność zostać partnerem kulinarnym i w nim uczestniczyć. Tym razem zlot odbył się pod targami Amber Expo w pobliżu stadionu PGE Arena. To był weekend pełen dobrego jedzonka. Na zlocie było aż 29 food trucków z Trójmiasta i nie tylko!Które food-
trucki nas skusiły i co wszamaliśmy razem ze znajomymi przeczytacie poniżej.

Sobota zaskoczyła nas pozytywnie, pięknym i
słonecznym dniem, aż sympatycznie było wyjść z domu. Na całe szczęście wybraliśmy się na wcześniejszy obiad koło godz.13, kiedy jeszcze nie było aż tak dużych tłumów. Dwie godziny później było naprawdę tłocznie, kolejki spore, ale pogoda dopisywała, więc nie odczuwało się tego aż bardzo.Lista food trucków była obiecująca, choć dominowały burgery (trochę ich sporo było w tym roku):Fragola -
Owoce w
CzekoladzieMobile Caffe -
kawaMusztarda Po Obiedzie - burgeryStrawa - burgeryMe so good truck - noodle sushiSurfBurger - burgeryWheel Meal - kuchnia meksykańskaBeef'n'roll - burgeryKultowe Zapiekanki - zapiekankiSłodka Fabryczka - węgierskie
ciastka kominkoweLa Buda - burgeryCafé Buzz -
kawaBurger na kółkach - burgeryPizzaTruck - pizza z pieca opalanego drewnemSmak Truck - burgeryBike Café -
kawaAtelier Smaku - kuchnia wegańska i bezglutenowaNaleśniki z
Bryki - naleśnikiKiełba w Gębę -
kiełbaski z małopolskiej wsiWielka Buła - zapiekanki - sobota
MUKA BAR - kuchnia wegańska i smaki świata - niedzielaFoodCab - paniniBelmondo foodtruck - bajgleWurst Kiosk - niemieckie wurstyRocotillo - kuchnia meksykańska.Było kolorowo, a zapachy, jakie się unosiły dookoła - nie do opisania :).Wszystkie zdjęcia w większym rozmiarze znajdziecie w albumie na fanpage'u - klik.






Na początek kulinarnej przygody wybór padł na Tapas Barcelona, która przykuła naszą uwagę hiszpańskimi specjałami.





Kusiła nas ta szyneczka serrano, która przykuwała oko, ale zostawaliśmy ją na następny raz by spróbować na przystawkę panierowane
kalmary z sosem z wędzonej
papryki (8 zł).
Kalmary rewelacyjne, w bardzo dobrym cieście i domowym sosem. Pyszne - zjadłabym ze 3 porcje, ale trzeba było zostawić miejsce na inne. Miłym podarunkiem okazały się soczyste
oliwki, które marynują na miejscu we własnych kompozycjach - wieczorem do
czerwonego winka nam idealnie przypasowały.




Moim kolejnym i w
sumie ostatnim przystankiem tego dnia (tak mnie porządnie nakarmili) był warszawski truck Kill Grill Burger&Sandwich. Ten food truck słynie z mazurskiej
wołowiny, domowego wypieku bułeczek i Spośród ciekawego menu nie mogłam zdecydować się na burgera.



Po dłuższym namyśle zdecydowałam się na burgera Florentina (22 zł), w skład którego wchodziła soczysta marynowana
wołowina z
antrykotu (akurat stopień wysmażenia mi odpowiadał coś
między medium a medium well), grillowane warzywa,
ser bryndza,
sałata,
rukola, hiszpańskie aioli, chutney z gruszy i grillowany
bekon (
bekonu nie pamiętam, ale akurat przy takim tłoku
mogę wybaczyć). Ten burger to był strzał w dziesiątkę - niebo w gębie, dobra, lekko słodkawa
bułka, z soczystym i dużym kawałkiem
mięsa i chrupiącymi warzywami.



W
między czasie dobrze było wypić sobie
piwko Książęce - szkoda, że trochę wygórowana cena...

Pav skusił się na Beef'n'Rolla i nacho burgera (24 zł) - 180 g
mięsa, salsa pomidorowa, sos chipotle, autorski sos,
sałata,
cebula,
ser raclette, nachosy,
bekon,
awokado. Jak stwierdził dobry, ale mój wybór był lepszy.
Mięso było dobre, ale
bułka mogłaby być lepsza.




Znajomego skusiłam na Surf Burgera, który jak zawsze się sprawdził, chociaż przed godz. 15 nie było żadnego wyboru po za wersją klasyczną. Klasyka jednak zawsze w dobrym stylu, całość smakowała :).

Moje dwie koleżanki chciały przetestować Slow Burgera, który słynie z
wołowiny Wagyu. Czekanie było naprawdę slow, bo stało się aż ponad 40 minut...
Bułka dobra, dodatki też, tylko narzekały, że mało tej
wołowiny - teraz doczytałam, że faktycznie jest to 150 g (klasyk New York za 16 zł). Jednak burger wyróżniał się najładniejszą
sałatą (widać, że nie był to zwykły
miks z opakowania).


Swój debiut na festiwalu miał nowy trójmiejski food truck, Me So Good Truck, który będzie serwował nam japońskie przysmaki: noodle i sushi. Dla mnie maniaka sushi to była bardzo dobra wiadomość i nie mogłam przejść obojętnie. Zamówiłam nawet coś dla mojej mamy, fanki sushi i razem oceniłyśmy naprawdę wysoko rolki.
Miks sushi ( 15 zł) z
łososiem, paluszkiem i wege zapakowane na wynos z pałeczkami, wasabi i
sosem sojowym. Dobre naprawdę, choć my wolimy nieco słodszy
ryż.

Temaki, czyli forma sushi w rożku, wygodna forma do jedzenia z food trucka. U nas obowiązkowo z
łososiem. Pycha! Chcemy jeszcze więcej możliwości wyboru. Na razie jest dobrze :).



Drugi dzień był co prawda
słoneczny, ale bardzo wietrzny, dlatego decyzję podejmowaliśmy szybko.

Wybór padł na food trucka z kamiennym piecem, Lipo Pizza - 3 pizze do wyboru. Zamówiliśmy capri -
mozzarella,
pieczarki,
szynka parmeńska za 15 zł. Bardzo dobra pizza, trochę za kruche brzegi, środek smaczny, doskonały
sos pomidorowy, fajnie pachniała ogniskiem. Tylko trochę mała, a taka dobra :). Fajnie gdyby podawano do niej
oliwę.



Podczas dwóch dni zdecydowanie najdłuższą kolejką poszczycić się mogły Frytki Belgijskie. Jednak pomimo tak długiej kolejki należało odczekać tylko kilkanaście minut w godzinach szczytu. Frytki jak zawsze smaczne, tym razem wybraliśmy sos koktajlowy, czyli
pomidorowy z dodatkiem
whisky (ciężkie te
sosy majonezowe trochę dla mnie). Duże fryty 10 zł + 1 zł za sos.


Czekam na kolejny festiwal! :) Do zobaczenia :).