Wykonanie
Ciekawi mnie podejście wegan do ludzi jadających
mięso. Zdarza się, że przepełnia ich nienawiść, niezrozumienie, czasem wręcz maniakalna chęć "nawrócenia niewiernych". A przecież weganizm powinien opierać się na życiu w zgodzie z naturą, na wewnętrznym spokoju i miłości do zwierząt, ale także na miłości do ludzi! Nie potrafię tego zrozumieć... Od nastu lat nie jem
mięsa, od ponad pół roku produktów odzwierzęcych i nigdy nie uważałam się za lepszą, bardziej wartościowszą tylko z tego powodu, że dzięki mojej diecie "ratuję zwierzęta". Szanuję ludzi jadających
mięso, szczególnie tych biednych, mieszkających na wsi, gdzie często produkty pochodzenia zwierzęcego są jedynymi do spożycia. Wiele ludów bez zwierząt by po prostu nie przeżyło. Boli mnie, gdy zabijają kózkę, ale jednocześnie wiem, że robią to z chęci przeżycia. Traktują zwierzę z wielkim szacunkiem, a każda jego część będzie zużyta w stu procentach. Oni nie mają wyboru, my w miastach, gdzie mamy dostęp do wszystkiego - tak. Dlatego nie patrzę na człowieka przez pryzmat tego, czy jest weganinem, wegetarianinem czy nie. Ważne jest jaki jest w środku. Śmieszy mnie, że ludzie, gdy się dowiadują, że nie jem
mięsa, najpierw pytają mnie dlaczego, a
potem zaczynają się tłumaczyć z tego, że nie praktykują mojej diety. Po co? Nikogo nie
będę nawracać, uczyć, jak ma żyć.
Mogę mieć swoje zdanie, ale szanuję też zdanie innych.Ostatnio przypadkiem trafiliśmy do gospodarstwa agroturystycznego. Przeraził mnie fakt, że osły, które przywitały nas na samym wjeździe stanowią także część tamtejszego menu. Długo nie mogłam otrząsnąć się z szoku, ale jednocześnie widziałam, że gospodarze traktują je z należytym szacunkiem, że hodowla zwierząt jest w tym rejonie świata częścią kultury. Wiem, że weganie chcą to zmienić, ale nie zmieniajmy ludzi na siłę. Sprzeciwiajmy się bestialskiemu, bezsensownemu zabijaniu zwierząt i traktowaniu ich jak bezuczuciowe produkty. Tamtejszy osły, zapewniam, mają szczęśliwe życie, choć ja osobiście nigdy nie przełknęłabym oślego
steku. Tak na marginesie, w tej "ostoi oślego mięsiwa" poprosiłam właścicielkę o coś wegańskiego. Bez zbędnych dąsów zabrała się do z wielkim entuzjazmem do przygotowania sałatki i z uśmiechem mi ją podała. Skoro mięsożercy nas nie atakują, my nie atakujmy ich :)Dziś pozytywny faszerowany
pomidor. Mam propozycję, zróbmy go naszemu nie-wegańskiego znajomemu. Gwarantuję, że będzie mu smakować pomimo tego, że całe danie to tylko roślinki :)

(3 porcje)- 3 sporej wielkości
pomidoryfarsz:- 1 duża
cebula- 1 obrany ząbek
czosnku- 1
cukinia- 1
czerwona papryka- 1 duży
bakłażan- 10
suszonych pomidorów w zalewie- garść świeżych listków
bazylii- 1/2 łyżeczki
słodkiej papryki- 1 łyżeczka
miodu (w wersji wegańskiej -
syrop z agawy)- 1 łyżeczka
musztardy Dijon- 1 łyżka
octu balsamicznego- suszona papryczka peperoncino-
sól,
pieprzObraną
cebulę kroję w drobną kostkę i wrzucam do garnka na rozgrzany
olej. Podsmażam ok. 2-3 min, dopóki się nie zarumieni.Do
cebuli dodaję obrany i drobno pokrojony ząbek
czosnku. Chwilę podsmażam, uważając by
czosnek się nie przypalił. Następnie dodaję pokrojoną w kostkę
paprykę,
bakłażan i
cukinię.
Pieprzę,
solę i dokładnie mieszam. Przykrywam garnek pokrywką i pozostawiam na małym ogniu na ok. 10 min.Wrzucam pokrojone
suszone pomidory, listki
bazylii,
słodką paprykę,
miód,
musztardę,
ocet balsamiczny i suszoną papryczkę peperoncino. Całość dokładnie mieszam i gotuję już bez przykrycia przez ok. 30 min, co jakiś czas mieszając.
Pomidory przekrawam, wydrążam. Miąższ dodaję do gotującego się farszu.Gdy farsz już jest gotowy, próbuję go i w razie potrzeby
solę i
pieprzę do smaku. Wypełniam nim
pomidory, układam je na blaszce skropionej
oliwą. Górne części
pomidora układam obok tych wypełnionych farszem. Całość wkładam do piekarnika nagrzanego do 200 st. C na ok. 30 min.Gdy
pomidory już są gotowe, wyciągam je z piekarnika, układam na talerzach i przykrywam je górnymi częściami. Całość lekko skrapiam
oliwą i stroję kilkoma listkami świeżej
bazylii.Smacznego!