Wykonanie
Zupa
rodem ze Śląska, przyznam, że jej nie znałam, to znaczy nie jak mieszkałam w domu rodzinnym, na Śląsku...zupa jak zupa myślałam, ale że naszo łona?Zupa dobra, lekko pikantna, maksymalnie prosta, szybka, cóż więcej
mogę napisać?Aaaa,
mogę, nie zrobiłam zasmażki, bo uznałam, że nie jest konieczna, może jakbym ważyła duuużo mniej....ale że nie, to...to co
będę gadać o zasmażce. Nie zrobiłam, bo też jakoś nie lubię specjalnie, zjeść zjem coś z jej udziałem, ale, żeby się o nią bić....Chyba wyszło bardziej fit.Przygotowanie: około 40 minutKoszt: wszystko miałam (
kalarepa z ogródka)Składniki:4 średnie
kalarepy bez liści4-5
ziemniaków, mniejszych1 średnia
czerwona cebulasól różowa
pieprz zielonygarść świeżego
koperkuświeży
lubczyk - gałązka2 łyżki
oleju rzepakowegoodrobina
natki pietruszki1 1,5l
bulionu warzywnegoZiemniaki i
kalarepę obieram ze skóry, myję i kroję na kostkę i paski.W zasadzie jak mi pasowało.
Cebulę siekam.W garnku rozgrzewam
olej, wrzucam
cebulę, smażę aż się zeszkli, po tym dodaję warzywa, chwilę podsmażam, podlewam
bulionem, u mnie wyszło akurat nieco ponad poziom warzyw. dodaję
lubczyk, będzie bardziej aromatycznie.
Solę,
pieprzę.Gotuję całość na małym ogniu do miękkości. (na indukcji 3,czyli trochę mocniej).Na chwilę przed wyłączeniem dodaję do zupy posiekany
koperek i
natkę.