ßßß Cookit - przepis na Tabletka wyszczupli Ci... portfel!

Tabletka wyszczupli Ci... portfel!

nazwa

Wykonanie

Czy tabletki odchudzające naprawdę odchudzają? Czy aby osiągnąć wymarzoną sylwetkę wystarczy raz czy dwa razy dziennie zażyć magiczny środek i niczym się nie przejmując po prosu sobie chudnąć? Też bym chciała, żeby to było takie proste. Gdyby to było możliwe - zapewniam - środek nie musiałby się reklamować. Teraz panuje czas na reklamowanie środków odchudzających, jak zresztą zwykle na wiosnę i wczesnym latem. Wiadomo, kiedy perspektywa upałów i odsłaniania ciała bliższa to i większa presja, aby w końcu wziąć się za siebie. Reklamowane środki najczęściej obiecują wiele w krótkim czasie, a ten u progu lata ma niebanalne znaczenie. Jednak czy nie lepiej (zamiast faszerować się chemią) popracować nad nawykami żywieniowymi, nie dopuszczać do nagromadzenia tkanki tłuszczowej i spokojnie myśleć o założeniu szortów czy spódniczki mini.
Tabletki odchudzające - ziołowe najczęściej zawierają substancje przeczyszczające (np. senes) i moczopędne (np. pokrzywa). Nie usuwają one jednak nagromadzonego tłuszczyku, ale wodę (stosując je bardzo łatwo o odwodnienie). Dużą popularnością cieszą się także tabletki z błonnikiem, które pęcznieją w żołądku powodując uczucie sytości. Warunkiem ich skuteczności jest zjadanie wielu takich tabletek i wypijanie dużych ilości wody (min.2,5 litra na dobę). Zarówno ziołowe tabletki jak i błonnik podrażniają jelita, mogą powodować biegunki i rozregulowanie układu trawiennego (nie można przyjmować ich przez długi okres czasu. Ja nie widzę w tabletkach odchudzających nic pociągającego. Co zamiast nich? Lepiej wypić herbatkę z mięty czy pokrzywy, na pewno pomogą osobom z tendencją do obrzęków (np. puchnących nóg). A błonnik jest najlepszy z pełnoziarnistych produktów, warzyw i owoców (najwięcej błonnika znajduje się pod skórka, więc nie obierajmy owoców) - myślę, że zdrowiej zjeść pełnoziarnistą bułkę niż kajzerkę.
Przerzucając kanały TV usłyszałam "tabletka hamuje wchłanianie węglowodanów, tłuszczu i skrobi". Pominę już fakt, że skrobia to węglowodan (i to złożony i dobry, a nie wiedzieć czemu demonizowany przez wszystkich wokół), a zajmę się może tym jak to może działać. Podejrzewam, że w składzie reklamowanych tabletek znajdziemy orlistat, który sprawia, że od organizmu wchłania się jedynie 70% tłuszczu dostarczanego z pożywieniem (utrudnia wchłanianie również dobrych tłuszczów jak np. kwasy omega-3, które chronią nasze serce przed miażdżycą). Ponadto środek ten może powodować silne biegunki i wzdęcia. Warto też pamiętać, że działa jedynie na tłuszcz który spożywamy, a nie na ten który już mamy odłożony "w boczkach". Podejrzewam, że wchłanianie węglowodanów blokuje fasolamina - ale ograniczenia węglowodanów powodują spadki koncentracji i wydajności, bo organizm pozyskuje z węglowodanów glukozę (pokarm dla mózgu). O wiele łatwiej i taniej można uzyskać identyczny efekt bez skutków ubocznych i wydawania kasy na tabletki. Otóż 30% tłuszczu mniej osiągniemy zamieniając smażenie (wieprzowych) kotletów na gotowanie, pieczenie i grillowanie mięsa drobiowego i ryb. Zaś aby schudnąć, najlepiej zmniejszyć ilość jedzenia (w tym węglowodanów). Nie wiem ile kuracja tabletkami zmniejszającymi wchłanianie tłuszczów i węglowodanów kosztuje, ale myślę że podobny (jeśli nie lepszy efekt) da się osiągnąć stosując się do moich rad (i to bez kosztowo!).
Chromem w czekoladę. Panuje ogólne przekonanie, że jeśli ktoś jest łasuchem to powinien dostarczyć organizmowi chromu, a wtedy w czarodziejski sposób odechce mu się słodyczy. Niestety to też jest przekłamanie (reklamowe zapewne). Faktem jest, że chrom wspomaga działanie insuliny i zapobiega wahaniom cukru. Jeśli rzeczywiście mamy jego niedobór (co zdarza się dość rzadko) to mamy ochotę na słodycze. Jednak jeśli nie mamy niedoboru tego minerału, organizm usuwa jego nadmiar z moczem, a kuracja tabletkami nic nie daje. Najczęściej zachcianki słodyczowe wiążą się z nieregularnym jedzeniem posiłków, dlatego lepiej pilnować by jeść co 3-4 godziny. Po łakocie sięgamy również w stresie, ale na to też jest rada - wysiłek fizyczny albo podjadanie suszonych owoców lub orzechów zamiast batoników.
A co na przykład z CLA i L-karnityną? Te środki, zwane termogenikami zyskały ogromną popularność w walce z fałdkami, gdyż po ich zażyciu robi się gorąco i przyspiesza się trawienie. Jednak są to środki do stosowania przy intensywnym wysiłku fizycznym, żeby działały skutecznie i trzeba je łykać przed ćwiczeniami. Jeśli bierze się je przed wieczornym seansem przed TV na kanapie to nic one nie dadzą, nawet choćby zjeść ich pół blistra - szkoda zachodu. Termogeniki zawierają chilli, pieprz i imbir - podobny efekt uzyskamy dodając te przyprawy do naszej diety.
Jeszcze ostatnio mnie poruszyła reklama specyfiku, którym zastępuje się posiłki. Reklama brzmiała mniej więcej "ciesz się smakiem (zupy z proszku) i chudnij". Z tego co zrozumiałam to posiłki zamienia się na niskokaloryczne papki i w krótkim czasie dużo się chudnie. Nie polecam nikomu. Co z szybkiej utraty wagi, gdy w momencie powrotu do normalnego stylu odżywiania przytyjesz z nawiązką? Do tego jeśli kaloryczność będzie zbyt drastycznie obniżona, to organizm przerzuca się na taki jakby "tryb oszczędnościowy" - spowalnia przemianę materii, żeby przeżyć jak najdłużej w okresie głodu, a każda nadprogramowa kaloria jest odkładana na ciężkie czasy.
Myślę, że te wszystkie specyfiki to jeden wielki PIC na WODĘ, napędzanie koncernów farmaceutycznych i żerowanie na osobach, które mają jakiś tam problem ze swoim wyglądem, sylwetką i chciałyby być szczuplejsze. Ludzie z natury są leniwi i perspektywa schudnięcia bez wysiłku jest niezwykle kusząca. Poza tym łatwiej jest się usprawiedliwiać (zjem ciasteczko - bo przecież jem te tabletki na odchudzanie). Niestety, nic nie jest takie proste. Żeby odchudzanie było zdrowe, trzeba włożyć w kurację trochę pracy, samozaparcia i zmienić nawyki żywieniowe. Chudnięcie nie powinno być szybsze niż 0,5 do 1,5 kilograma na tydzień diety (jeśli chudniemy szybciej to nie wróżę dobrze efektom diety - efekt jo-jo to podstępna bestia). Jeśli sami sobie nie radzimy, lepiej zainwestować w konsultacje z mądrym specjalistą żywieniowym, niż kupować kolejne "złote środki" na odchudzanie.
A teraz dowód, że preparaty odchudzające nie działają lepiej niż placebo - ta wiadomość obiega ostatnio świat i niepokoi producentów "cudownych" tabletek. Jeśli więc komuś udało się schudnąć biorąc leki, to tylko dzięki podświadomości - w końcu kiedy już się wydało pieniądze na preparat, nie wypada nie zrzucić choćby kilograma...
Sprawcami zamieszania dotyczącego preparatów odchudzających są dr Thomas Ellrott i naukowcy z Uniwersytetu Gottingen Medical School w Niemczech. Wzięli oni pod lupę dziewięć popularnych suplementów, które z założenia mają pochłaniać tłuszcz, poprawiać metabolizm czy zmniejszać łaknienie. Podawali je kobietom i mężczyznom zaproszonym do badania. Inna grupa brała natomiast placebo. Uczestnicy nie wiedzieli, czy biorą prawdziwe leki, czy neutralne środki zastępcze. I co się okazało? Że obie kuracje przyniosły podobne rezultaty (bardzo kiepskie zresztą).
Zamiast więc sięgać po preparaty odchudzające, postaw na pewniejsze i tańsze metody utraty kilogramów.
Źródło:http://dietologaz.blogspot.com/2012/07/tabletka-wyszczupli-ci-portfel.html