Wykonanie
Przez wiele lat mój stosunek do
sałaty był nijaki. W zasadzie znałam tylko
masłową, czasem zdarzało mi się kupić fryzyjską. Jedyne co robiłam z zielonymi listkami to oblewałam je
śmietaną i były warzywnym dodatkiem do obiadu albo wciskałam je
między dwie kromki
chleba jako towarzystwo dla
sera i
szynki.
Sałata przede wszystkim kojarzy mi się jako przysmak mojego nieżyjącego kanarka. Powoli zaczęłam się przekonywać do listków. Pierwsze moje spotkanie z
rukolą było z mojej perspektywy niesmaczne. Postanowiłam się jednak nie zrażać. Koncepcji na wykorzystanie
sałaty jest cała masa. Ostatnio koleżanka opowiadała, że jej babcia przynosiła świeżą
sałatę z ogródka,
potem ją myła i wilgotną posypywała
cukrem.
Sałata na słodko? Chyba trzeba tego spróbować.Ja postanowiłam w bardziej konwencjonalny sposób podejść do tematu i zrobić
sałatkę. W zasadzie to wyszła ona przez przypadek. Miałam trochę
rukoli z
botwinką w lodówce, które kupiłam do kanapek z
łososiem i uznałam, że przecież jej nie wyrzucę. Do realizacji mojego pomysłu na
sałatkę potrzeba:125 g
rukoli2 łyżki żółtej
gorczycy1 łyżka czarnej
gorczycy1 opakowanie
twarożku koziego do smarowania100 g
boczku parzonego2 łyżeczki
soku z limonki2 łyżeczki
oleju z pestek
winogron2 łyżeczki płynnego
mioduUmytą i osuszoną
rukolę przekładam do miski.
Twarożek w miarę możliwości kroję w kostkę, świetnie nadaję się taki w prostokątnym opakowaniu, popularnej polskiej firmy i kładę go na sałacie.
Gorczycę prażę i posypuję nią zawartość miski. Na tej samej patelni smażę
boczek. Kupuję ten w plastrach i kroję go w kwadraciki.
Limonkę,
olej i
miód łączę ze sobą. Usmażony prawie na skwarki
boczek przekładam do miski i wszystko polewam słodko-kwaśnym dresingiem.Kilka dni po pierwszej, wyjątkowo udanej próbie (przynajmniej w mojej ocenie) postanowiłam wykonać alternatywną wersję. Też była udana. Bazowe składniki zastąpiłam innymi. Do przygotowania wersji beta potrzeba:125 g
roszponki100 g obranych niesolonych
fistaszków100 g
ricotty100 g
salamiDresing jest ten sam:
limonka,
olej i
miód.
Fistaszki siekam i prażę,
salami traktuję jak
boczek, a
ricottę jak
twarożek. Efekt był również zadowalający, chociaż pierwsza wersja bardziej mi się podobała.