Wykonanie

Masakra!!! To, że ludzie plotkują, to zupełnie mnie nie dziwi. Nie dziwi mnie również to, że mogą mówić o mnie. Ale zwyczajnie i po ludzku mnie trafia gdy "rewelacje" docierają do mnie i nie ma w nich cienia prawdy! Okazuje się, że moja decyzja o odejściu z pracy wzbudza tyle domysłów i niczym nie potwierdzonych przypuszczeń, że zaczynają się we mnie budzić złe instynkty... A nie można tak zwyczajnie zapytać? Zaczerpnąć informacji u samego źródła? Znaczy u mnie? Można! Tylko trzeba było zawsze być wobec mnie w porządku, a nie... cuda - niewidy jakieś... okrężną
drogą dowiaduję się o moich decyzjach - oczywiście takich, których nie podjęłam i podjąć nie zamierzam... ale inni wiedzą lepiej! no przecież... nie chce mi się już nawet na ten temat mówić... pisać... żałosne to i tyle... Na poprawę humoru tort w gronie najbliższych :-) tak z okazji imienin :-)
Biszkopt rzucany - przepis znalazłam jakiś czas temu na "moje pasje" i przyznam, że technika mnie zaskoczyła, ale efekt chyba jeszcze bardziej :-) Chyba już nigdy po inny nie sięgnę :-) Masę wykombinowałam sama - postawiłam na gotowanie i podgrzewanie, bo masy
owocowe na zimno zwykle mi się dzielą, zwyczajnie nie wychodzą :-( A
beza - tą wykopałam wśród przepisów babci pod hasłem "krem do ptysiów" - tyle, że to
beza włoska ;-) I poszło w całości - w dwóch rozdaniach :-)

SKŁADNIKINa
biszkopt:5
jajek3/4 szklanki
cukru3/4 szklanki
mąki pszennej1/4 szklanki
mąki ziemniaczanejszczypta
soliNa masę:400 g
moreli2 budynie
waniliowe lub
śmietankowe (bez
cukru)600 ml
mleka1
jajko1 szklanka
cukru pudru250 g
masła7 łyżeczek
żelatyny1/3 szklanki gorącej
wodyNa
bezę włoską:3
białka1 szklanka
cukru (czubata)1
cukier waniliowy1/3 szklanki
wodyNa poncz:1 1/2 szklanki przegotowanej zimnej
wody4 łyżki
spirytusukilka kropel
aromatu cytrynowego lub
pomarańczowegoDodatkowo:3 - 4 łyżki
dżemu z
wiśni (lub innego ciemnego)dowolne elementy do dekoracji
Białka oddzielamy od
żółtek i ubijamy z
solą na sztywną pianę (na najwyższych obrotach miksera), następnie stopniowo dodajemy
cukier. Zmniejszamy obroty i dodajemy po jednym
żółtku. Obie
mąki mieszamy, przesiewamy i stopniowo dodajemy do masy jajecznej - miksujemy dalej cały czas na małych obrotach. Przelewamy ciasto do tortownicy (ok. 22 cm; jeśli macie tradycyjna metalową wyłóżcie ją papierem) i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 30 - 40 minut (w moim
biszkopt jest upieczony po 30 minutach), a następnie wyjmujemy i całą tortownicę upuszczamy z wysokości ok. 60 cm. Piekarnik wyłączamy, wstawiamy ponownie ciasto i uchylamy drzwiczki; zostawiamy do wystygnięcia.
Morele myjemy, usuwamy pestki i miksujemy, a następnie dodajemy
jajko,
mleko, budynie i całość łączymy. Stawiamy na ogniu i gotujemy gęstą masę budyniową; studzimy.
Żelatynę rozpuszczamy w wodzie.
Masło miksujemy z
cukrem, a następnie stawiamy miskę na garnku z gorącą
wodę i w ten sposób miksujemy dalej dodając stopniowo budyniową masę
brzoskwiniową. Dzięki temu unikniecie podzielenia się masy na setki farfocli - będzie po prostu jednolita. Miskę zestawiamy, kilka łyżek masy przekładamy do kubka z
żelatyną i dokładnie mieszamy - dzięki temu w kremie nie będą
potem fruwały twarde kawałki - a następnie dodajemy do całości i dokładnie mieszamy. Masa po zdjęciu z garnka nie powinna być gorąca, ale letnia, teraz czekamy aż wystygnie i wstawiamy do lodówki na ok. 30 minut.
Białka miksujemy na sztywną pianę. Z
cukru,
cukru waniliowego i
wody gotujemy gęsty
syrop -
cukier powinien się całkowicie rozpuścić. Zestawiamy z ognia, czekamy chwilę żeby przestały się pojawiać bąbelki i wlewamy cienkim strumieniem do
białek (nie przerywając ich miksowania oczywiście). Gdy już dodamy cały
syrop ubijamy pianę jeszcze przez 15 minut - w tym czasie powinny wystygnąć (chociaż zdarza się, że pozostaną lekko letnie wtedy przed przystąpieniem do dekorowania pozostawcie je jeszcze przez chwilę w misce). Uwaga:
bezę przygotowujemy bezpośrednio przed dekorowaniem.Składniki ponczu łączymy razem.
Biszkopt kroimy na trzy krążki. Tortownicę, w której piekło się ciasto wykładamy folią aluminiową - to bardzo ważne, bo jeśli masa będzie miała kontakt z blachą nabierze jej zapachu i będzie miała metaliczny posmak (pamiętajcie, że tłuszcz wiąże zapachy). Wkładamy pierwszy krążek, sączymy go 1/3 ponczu, smarujemy
dżemem i wykładamy 1/3 masy. Wkładamy drugi krążek i czynności powtarzamy (tylko już bez
dżemu), a
potem trzeci i znów to samo. Wstawiamy do lodówki na kilka godzin. Po tym czasie zdejmujemy obręcz tortownicy i dekorujemy tort
beza przy pomocy szprycy lub rękawa cukierniczego. Całość jeszcze przez chwilę schładzamy.

Ufff... schodzi z tym trochę, ale efekt jest nieziemski - smaki fantastycznie się przenikają i wzajemnie uzupełniają... pycha...