Wykonanie
Pad thai czyli typowo tajskie danie, które bez problemu można dostać w Bangkoku na małych stoiskach, wózkach, a nawet łódkach. Taki swoisty fast-food. Śmiem wysnuć tezę, że dużo zdrowsze niż jedzenie? (i tu chciałoby się użyć odpowiedniego słowa na określenie tego czegoś) z wielkich
sieci pseudo restauracji pochodzących z
kraju, który swego czasu był marzeniem większości górali.Taka moja osobista potrawa pasująca do
sportowego menu, gdyż oprócz tego, że bardzo ją lubię i posługuje się nią jako daniem popisowym u znajomych, to tajski boks był moją pierwszą prawdziwą miłością :) Bardzo pożywna i stanowi wyzwanie dla ludzi kreatywnych, bo ile robiących tyle przepisów. Wspólnym mianownikiem są
makaron ryżowy, sos o 3 smakach – słodkim, słonym i kwaśnym oraz dodatki dostępne w tej części świata.Historia tego dania jest również bardzo ciekawa. Można je nazwać błędem statystycznym. Innymi słowy z zasady promocja nacjonalizmu, totalitaryzmu czy kultu jednostki nie prowadzi do niczego dobrego, ale mamy wyjątek. Był sobie gość, który miał niezłego jobla na swoim punkcie, do tego stopnia, że chciał miłością do swojej osoby jak i preferencji „przekonać” cały
kraj, no ale to typowa historia jakich było kilka w tym czasie. Natomiast ciekawsze było to, że chciał promować w całym
kraju jedzenie typowo
tajskich produktów przy jednoczesnym ograniczeniu spożycia
ryżu, eksport którego był głównym źródłem dochodów. Skorzystał zatem z patentu znienawidzonych przez siebie Chińczyków -
makaronu ryżowego. Wypuścił na miasto pełno wózków z jedzeniem i tak już się przyjęło.
makaron ryżowy wstążkitempeh – ja użyłem wędzonego
orzeszki ziemnefasola szparagowa zielonakiełki fasoli mung
tofucebulaczosneksos sojowyocet lub
cytrynacukier lub
syrop klonowyimbirbazylia
Makaron przygotowujemy według przepisu na opakowaniu i zostawiamy w spokoju.
Sos sojowy mieszamy z
cukrem i
sokiem z cytrynu lub
octem i również zostawiamy. Idea taka, żeby żaden smak specjalnie nie dominował. Na patelnię z rozgrzanym mocno tłuszczem rzucamy pokrojony tempeh (tu dowolność kształtu),
potem tofu (tu już 1cm kostki),
potem pokrojone drobno
cebulę i
czosnek,
orzeszki ziemne,
kiełki fasoli mung i pokrojoną w kawałki
fasolę. O tym, że trzeba mieszać nie muszę dodawać, bo sami się przekonacie organoleptycznie. Smażymy chwilę i przyprawiamy. Wrzucamy
makaron i cały czas mieszamy. Dolewamy przygotowany wcześniej sos i mieszamy aż wszystko nam się
zrobi brązowe. Na
tajskich ulicach mało kto się
bawi w robienie sosu tylko dodają te składniki bezpośrednio, ale na to sobie możemy pozwolić jak już odkryjemy satysfakcjonujący nas smak.Aha i najważniejsze. Nie róbmy wiochy i nie jedzmy pałeczkami. Jedynym miejscem gdzie je się w Tajlandii pałeczkami to Chinatown w Bangkoku :) Jemy obowiązkowo widelcem i łyżką.