Wykonanie
No i zaczęło się.Czwartek to pierwszy dzień VI Ogólnopolskiego Festiwalu Dobrego Smaku w Poznaniu.Wydarzenia tego wyczekiwałam już od dawna.
Pisałam o tym
fakcie na łamach bloga już nie raz . Dzięki wygranej w konkursie dla bloggerów, we wtorek zostałam szczęśliwą posiadaczką Pakietu VIP . Tamtej nocy spałam z uśmiechem na twarzy:)Wprawdzie nie uczestniczyłam w żadnych czwartkowych warsztatach, ale postanowiłam wybrać się i rozejrzeć wśród morza wystawców.W zasadzie nie było to morze, a wręcz ocean pysznych specyfików do spróbowania. Wśród nich:- cała gama różnej
maści serów -
twarogowych i pleśniowych ze wszystkimi możliwymi dodatkami -
oliwkami,
kminkiem,
żurawiną, czarnotką,
ziołami... do wyboru do koloru,- wysokiej jakości
wędliny - polskie i węgierskie,-litewskie czarne
chleby,- suwalskie sękacze,- stanowisko z hiszpańskimi
winami - degustacja. 3 lampki za 12 zł:),- cała plejada regionalnych piw,- stanowisko z
miodami, również tymi
pitnymi (w mojej opinii nie ma nic lepszego na mroźne zimowe wieczory niż lampka rozgrzewającego trójniaka),- domowej roboty
konfitury np.
jagodowo -
żubrówkowe lub z
pigwy,- stanowisko z drewnianymi akcesoriami kuchennymi lub ręcznie malowaną ceramiką,-
wędzone ryby.No ale największe wrażenie zrobiły na mnie 2 stanowiska.Pierwsze, na którym dostać można świeżo przygotowywane rumuńskie kołacze .

O ryginalna nazwa to „Kurtos Kalacs” czyli ciasto pieczone (a właściwie grillowane) na drewnianych wałkach nad żarem. Po upieczeniu, długie na ok. 20 cm, ciasto zdejmuje się z wałka. Po zdjęciu posypuje się je
orzechami albo wiórkami kokosowymi, ewentualnie
cukrem lub
cynamonem. Ja wybrałam tzw. wersję "mix", czyli wszystkiego po trochu.Najlepszy jest jeszcze ciepły - niezła frajda przy rozwijaniu tej spirali smaków:)Kurtosz kolacz (tak się to wymawia) jest wymysłem węgierskim, ale rzadko spotyka się jeszcze robione je tradycyjnie i na żywo. A tu proszę - centrum Poznania i takie specyfiki. No ale to w końcu OFDS:)Koniec końców nie mogłam koło niego przejść obojętnie.No i drugie stanowisko, obok którego nie sposób było nie zahaczyć - to stanowisko ze świeżymi
ostrygami . Za jedyne 8 zł pani rozłupie przy Was świeżą, żywą
ostrygę.
Poda Wam
cytrynę. Wy sami
skropicie sobie zawartość muszli
sokiem z cytryny i zjecie! Doznania - bezcenne:)Powtórzę się zapewne, ale jeśli naprawdę macie wolną chwilę - przybywajcie na Stary Rynek w Poznaniu - do niedzieli macie czas.http://www.ofds.pl/Do zobaczenia!