Wykonanie
Uff... Pracowity dzień dzisiaj. Rano weterynarz, później wizyta w urzędzie, a już niedługo
jadę po samochód, którym już jutro dostanę się do Polski. Nie
mogę się doczekać! Nie samej podróży, bo dziewięć godzin w, nawet tak fajnym, aucie, jest jednak dość nużące... Ale nagroda będzie wspaniała - kilka dni w Domu, z Rodzicami i
Młodą, wizyta u Dziadków - nie
mogę się doczekać.To już jutro. Wczoraj natomiast byłam u Darii, i żeby zrobić jej przyjemność, upiekłam
ciasteczka. Muszę powiedzieć, że wyszły pierwszorzędne! W oryginale - który znalazłam w Daniach słodkich - były z orzeszkami makadamii i tylko
białą czekoladą. Z braku laku - pozmieniałam to i owo. Zamiast
orzechów - podprażone
pestki słonecznika. Zbyt małą ilość
białej czekolady uzupełniłam
mleczną. Nie wiem, jak smakowałyby
ciastka przygotowane ściśle według przepisu, ale muszę powiedzieć, że moje są pyszne! Chrupiące z zewnątrz, miękkie i lekko ciągnące w środku. Nieziemsko smaczne jeszcze ciepłe, kiedy rozpuszczona
czekolada rozpływa się na
języku. Taki upominek z pewnością niejednej osobie sprawiłby przyjemność. A przygotowanie? Betka! Wymieszać składniki, chwilę schłodzić, upiec. Raz, dwa, i można delektować się naprawdę pysznym drobiazgiem.

Składniki:(na 40-45 sztuk)100 g pestek
słonecznika1
jajko135 g jasnego
brązowego cukru1 łyżeczka ekstraktu z
wanilii125 ml
oleju90 g
mąki1 łyżeczka
proszku do pieczenia1/3 łyżeczki mielonego
cynamonu30 g
wiórków kokosowych90 g
białej czekolady40 g
mlecznej czekoladyPestki podprażyć na suchej patelni. Ostudzić.
Czekolady razem posiekać.
Jajko ubić z
ukrem na puszystą masę. Wlać ekstrakt i
olej, zmiksować na gładko. Przesiać
mąkę z
proszkiem do pieczenia, dokładnie wymieszać. Wsypać posiekaną
czekoladę,
słonecznik i
wiórki kokosowe, wymieszać łyżką.Masę włożyć do lodówki na 30-40 minut.Ze schłodzonej masy formować kulki wielkości
orzecha włoskiego i układać w sporych odstępach (
ciastka dość mozno się rozleją) na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.Piec 11-13 minut w 180 st. C.Studzić 5 minut na blasze, po czym przełożyć na kratkę i odstawić do całkowitego ostygnięcia.Smacznego!

Idę skończyć się pakować. Jak ja tego nie lubię... Nie, żebym marudziła, ale nigdy nie wiem, co ze sobą zabrać; co spakować, żeby później nie żałować. Ciężka sprawa... Lepiej już
wrócę do wędrówek
między szafą a walizką...