Wykonanie
Nie było mnie przez kilka dni. Wsiąkłam tuż przed Świętami, i czuję się w obowiązku wytłumaczyć, dlaczego. Otóż w piątek miałam zorganizowaną wycieczkę do Kopenhagi, w sprawach niestety bardziej zbliżonych do służbowych niż prywatnych. Trzy godziny w pociągu, spacer z dworca w deszczu, a później długie i nudne posiedzenie... Na szczęście skończyło się po mojej myśli (a przynajmniej bardzo blisko oczekiwanych rezultatów), więc z zadowoleniem odbyłam podróż powrotną. Chciałabym, żeby kolejna wycieczka do Kopenhagi miała inny charakter - to naprawdę śliczne i ciekawe miasto, z przyjemnością bym sobie pospacerowała, pooglądała... Najchętniej latem lub w czasie prawdziwej zimy - ze śniegiem i mrozem. Bo w deszczu to tak naprawdę średnia przyjemność... Zobaczymy, może w przyszłym roku się uda.Niestety, spacery w deszczu pozostawiły po sobie ślad w postaci kataru i podwyższonej temperatury, a i kaszel od czasu do czasu pojawia się dla urozmaicenia. W związku z tym chciałoby się spędzać dni w piżamie, pod kołdrą, z
kubkiem ciepłej
herbaty w zasięgu ręki. Nie ma niestety tak dobrze... Przedświąteczna bieganina i mnóstwo spraw do załatwienia jeszcze w tym roku nie może czekać, aż się lepiej poczuję. W związku z tym zamiast ciepłych skarpet wkładam kozaki, i całe dnie spędzam poza domem. Jak łatwo się domyślić, po powrocie, gdy jest już zupełnie ciemno, a za oknem hula dziki wiatr, jedyne, do czego się nadaję, to bezwładne niemal klapnięcie na kanapę. W dodatku przez telewizorem, bo nawet czytać mi się nie chce! Dlatego nie ma u mnie
ciasteczek, makowców i pierników. Nie mam kiedy ich zrobić, a kiedy już znajdzie się wolna chwila, wolę się położyć. Na szczęście jest już choinka (wyjątkowo urodziwa w tym roku), która przypomina mi, że do Świąt zostało raptem kilka dni.Żeby jednak blog nie wyglądał tak zupełnie nieświątecznie, mam dzisiaj dla Was sernik. A raczej urocze mini serniczki, które kusiły mnie już od dawna.W zeszłym roku przygotowałam bajeczny sernik z
żurawiną na zimno, w tym roku przyszła kolej na pieczony. W Cheesecakes baked and chilled The Australian women's weekly znalazłam pomysł idealny - połączenie świeżej
żurawiny i
białej czekolady to po prostu ideał. Słodko-kwaśne, delikatne, rozpływające się w ustach serniczki zrobią wrażenie na najbardziej wymagających gościach. Czerwone korale
żurawiny oblane paseczkami
białej czekolady prezentują się zachwycająco. I nawet C. pochłaniał je z przyjemnością, a przecież jest zdeklarowanym wielbicielem serników na zimno. Polecam Wam bardzo te maleństwa - połączenie to bowiem wyjątkowo świąteczne. W dodatku przygotowanie ich to
bułka z
masłem - nawet się nie obejrzycie, a już będą w piekarniku. A przed Świętami to czynnik niezwykle istotny.Oczywiście można przygotować jeden duży sernik - tortownica o średnicy 20-22 cm będzie w sam raz.
Składniki:(na 9-10 sztuk)spód:80 g
ciastek digestive40 g
masłamasa serowa:130 g
białej czekolady60 ml
śmietany kremówki (38%)400 g
serka kremowego2
jajka60 g
cukruskórka otarta z 1
pomarańczydodatkowo:150 g świeżej
żurawiny80 g
białej czekoladyCiastka dokładnie pokruszyć.
Masło rozpuścić, przestudzić, wymieszać z
ciastkami. Masę równomiernie rozłożyć do silikonowych form na muffiny, ugnieść dłonią.Schłodzić w lodówce w czasie przygotowania masy serowej.
Czekoladę z kremówką rozpuścić w kąpieli
wodnej, przestudzić.
Serek,
jajka,
cukier i
skórkę pomarańczową krótko zmiksować. Dodać
czekoladę, zmiksować tylko do połączenia składników.Masę
serową wyłożyć na przygotowane wcześniej
spody. Na wierzchu równomiernie rozsypać
żurawinę, delikatnie wcisnąć w masę.Piec w 150 st. C. przez 30 minut.Ostudzić w zakmniętym piekarniku, następnie schłodzić przez noc w lodówce.Pozostałą
czekoladę rozpuścić i przestudzić.Wyjąć serniki z foremek, polać
czekoladą, odstawić do całkowitego zastygnięcia.Smacznego!
A jak u Was z przygotowaniami do Świąt? Wszystko zapięte na ostatni guzik, czy dopiero teraz przypominacie sobie o wielu ważnych rzeczach, które nie mogą dłużej czekać?