Wykonanie
Nie samą Europą człowiek żyje... Dziś wietnamski
kurczaki w słodko-pikantnym wydaniu. Bardzo fajne danie, szybkie w wykonaniu - jak to "kuchnia woka", a smaki (mimo niewielkiej ilości dodatków), przyprawiają o zawrót głowy.
Składniki (4 porcje):500 g filetów z
udka kurczaka2 średnie
cebule4 ząbki
czosnku1 łyżka świeżo startego
imbiru2 łodygi
trawy cytrynowej6 cm
papryczki chilli2 łyżki
cukru1 łyżka
sosu rybnegoolej ryżowy do smażeniaodrobina
soku z cytrynyryż do podania
Cebulę pokroić w półplasterki,
czosnek i
imbir zetrzeć, papryczkę oczyścić z nasion i drobno posiekać. Świeżą
trawę cytrynową potraktować tłuczkiem i zawiązać w supełek, żeby się nie rozwarstwiła podczas smażenia. Będzie się jej łatwiej pozbyć.
Olej rozgrzać w woku (lub na patelni). Dobrze w woku używać
oleju ryżowego, bo ma on wysoką temperaturę dymienia. Wok rozgrzewa się do wysokich temperatur i unikniemy dzięki temu spalenia tłuszczu.Wrzucić na
olej cebulę,
czosnek, trawę,
chilli i
imbir. Smażyć na średnim ogniu, aż
cebula się zeszkli.Zwiększyć pod wokiem temperaturę. Po rozgrzaniu dorzucić, pokrojone w paski,
mięso z kurczaka. Podsmażyć 2 minuty, dodać
cukier,ciągle mieszając smażyć, aż
mięso będzie gotowe (3-5 minut).Pod koniec smażenia dodać
sok z cytryny oraz
sos rybny i jeszcze minutkę smażyć, aby "zapach"
sosu rybnego odparował.Danie jest gotowe. Przed podaniem wyłowić
trawę cytrynową. Można ją wyssać. Smakuje bosko :-)Podawać z
ryżem...
PS.Tu wtrącę swoje trzy grosze.
Trawę cytrynową uwielbiam. Stosuję ją nie tylko w kuchni orientalnej, ale też wrzucam ją czasem do zup czy warzywnych gulaszy. Świetnie uzupełnia inne smaki swoją cytrusowością. Najlepiej kupić świeżą (bez problemu do dostania w hipermarketach, na tackach). Nadmiar można następnie zamrozić. Suchą lepiej sobie darować. Jest zdrewniała i trzeba wyszukać ją w potrawie przed podaniem.Świeżą trawę można dodać w całości, najpierw miażdżąc ją tłuczkiem, a
potem zawiązując w supeł jak sznurek. Można również drobno posiekać jej białą cześć (podobnie jak w przypadku
pora).Jeśli miałbym ja czymś zastąpić to byłyby to listki kaffiru. Mają podobny smak, można dostać w marketach suszone, w słoiczkach.Teraz kilka słów o czymś czego zapach mnie odtrąca -
sos rybny. Lubie
ryby, ale ten zapach nie jest mi bliski. Zapach
sosu rybnego kojarzy mi się z zapachem w "centralach
rybnych" za moich
młodych lat :-) W moim przypadku
sos rybny równa się wietrzenie kuchni przez pół godziny :-)Tyle złego o sosie, a teraz czas na dobre. Nie zamienicie go moim zdaniem niczym innym. Jego podstawową funkcją jest nadanie potrawie słoności. Jest po prostu zamiennikiem
soli;
sól go nie zastąpi, on
sól tak. Ma kompletnie inny aromat niż
sól.i nie bójcie się go stosować, ale co czulszym nosom polecam klamerkę. Miłośnicy
anchois nie maja się jednak co martwić. Co najważniejsze - w gotowej potrawie nie czuć tego złego, czuć samo dobre :-)