Wykonanie

Jak karnawał to trzeba koniecznie coś usmażyć… Wybór padł na włoskie smażone pączki z ciasta parzonego, zwane frittelle bądź tortelli di carnevale.W trakcie smażenia nazwałam je “ frittelle samo się” , ponieważ podczas smażenia same rosną, a gdy osiągną odpowiednią wielkość same się przekręcają i to po kilka
razy. Nawet mój mąż widząc fikołkujące frittelle nimi się zachwycał:” Takie jak robiono u nas w domu: leciutkie, z dziurką w środku(na krem!) i samoprzekręcające się!” UFF, sprostałam wyzwaniu) Przy smażeniu należy zwrócić uwagę, aby nie smażyć za dużo na raz, bo będzie im ciut ciasno i się nie przekręcą)

Jak nakazuje tradycja, cześć frittelle była z
rodzynkami, ale zdecydowana cześć “bez”. Te z
rodzynkami od razu zostały posypane
cukrem pudrem i spałaszowane,mmm… najlepsze jeszcze chrupiące! Natomiast te “bez” czekały, a my z nimi, na wypełnienie pysznym kremem. Kremów do nadziewania jest kilka: tradycyjny pasticcera( budyniowy klasyczny,
czekoladowy lub
cytrynowy), zabaione( z
winem marsala), chanillty(crema pasticcera z
bitą śmietaną).Żeby się nie oddzielać od razu zrobiłam z podwójnej porcji… przepis zamieszczam na jedną porcję)Składniki: na około dwa duże talerze pączków:250 ml
wody50 g
masła50g
cukru¾ łyżeczki
proszku do pieczenia200 g
mąki pszennejolejek cytrynowy ( u mnie ½ malutkiej fialeczki)4-5
jajek60 g
rodzynekPonadto:
olej do smażenia
cukier puder do oprószeniaMoczymy
rodzynki w ciepłej wodzie.W mało przypalającym się garnku gotujemy
wodę i
masło. Gdy
masło się rozpuści a
woda zacznie wrzeć, wsypujemy
mąkę wymieszaną z
proszkiem do pieczenia. Ucieramy drewnianą łyżką, aż ciasto będzie odstawać od brzegów naczynia i powstanie kula (ok. 2-3 minuty). Zdejmujemy z palnika. Studzimy. Do wystudzonej masy dodajemy
cukier i wbijamy
jajka, jedno po drugim, miksując dobrze po każdym dodaniu. Ciasto powinno być gładkie, błyszczące i na tyle gęste, żeby ciężko spadało z łyżki, tworząc długie
sople. Dodajemy
olejek cytrynowy. Dzielimy ciasto na pół, do jednej części dodajemy odciśnięte
rodzynki.


Rozgrzewamy
olej do temperatury 175ºC. Przy pomocy dwóch małych łyżeczek z ciasta formujemy małe owalne “kulki”(o średnicy ok. 2 cm), wrzucamy na
olej i smażymy 6 minut na złoty kolor. Moje frittele same się przekręcały, ale jeśli tego nie zrobią , trzeba im pomóc i smażyc z każdej strony.Suszymy na bibułce i obsypujemy
cukrem pudrem.Wersja z kremem:Wystudzone frittelle napełniamy kremem przy pomocy rekawa cukierniczego i okrągłej końcówki.Proponuję krem pasticcera, aksamitny i odpowiednio gęsty.(*) krem ugotowałam wieczorem, ostudziłam i wstawiłam do lodówki w hermetycznym naczyniu. Rano krem troszkę zgęstniał, więc musiałm go rozrzedzic. Do kremu po trochu dodawałam ciepłe
mleko(ok 1/3 szklanki),
potem mieszałam i obserwowałam konsystencję.Składniki na krem budyniowy:2
żółtka1
jajko125 g
cukru65 g
mąki pszennej1/2 l
mlekaskórka z cytryny eko, lub parę kropli
olejku cytrynowego3 łyżki
soku z cytrynyKrem:W garnku mało przypalającym się podgrzewamy bardzo mocno
mleko, ale nie dopuszczamy do zagotowania. Do
mleka dodajemy obraną
skórkę z cytryny.W salaterce mikserm ucieramy
jajko i
żółtka z
cukrem na kogel
mogel, dodajemy przesianą
mąkę, mieszamy. Można użyć miksera. Z
mleka wyjmujemy
skórkę cytryny. Do masy jajecznej dodajemy gorące
mleko, cały czas mieszając. Całość przelewamy z powrotem do garnka, wstawiamy na mały gaz i gotujemy aż powstanie
budyń(ok. 3-5 min), mieszając aby się nie przypalił. Studzimy. Ja studzę wkładając garnek z
budyniem do zimnej
wody w zlewie, od czasu do czasu mieszam, aby nie powstał kożuch.
