Wykonanie
Miałam ochotę na jakiś słodki
drożdżowy wypiek na
Trzech Króli, bo to początek karnawału, kojarzący się z pączkami i podobnymi słodkościami. Planowałam wstępnie jakieś racuchy z ciasta podobnego do pączków, ale jeszcze forma po świątecznych kłopotach ze zdrowiem nie pozwala mi na długie stanie przy patelni. Myślałam też o muffinkach
drożdżowych nadziewanych
konfiturą, ale to też odpuściłam, bo na myśl o wkładaniu ciasta w małe foremki siły ze mnie opadały. W końcu wymyśliłam słodki chlebek, który po pokrojeniu można by zjeść z
masłem i
konfiturą, taki z ciasta podobnego do
chałki .1/2 kg
mąki pszennej3 łyżki stopionego
masła i 2 łyżki
oleju25 g
drożdżyszklanka
mleka1
jajko i 1
żóltko2 łyżki
cukru i łyżka z
waniliąszczypta
solimak do posypania
białko do smarowaniaNajpierw roztarłam
drożdże z łyżeczką
cukru, dodałam letnie
mleko ( 1/4 szklanki ), posypałam łyżką
mąki i odstawiłam do wyrośnięcia. W międzyczasie stopiłam i przestudziłam
masło, wymieszałam
cukier z
jajkami.Do miski wsypałam
mąkę i
sól, dodawałam stopniowo mieszając : wyrośnięty rozczyn,
jajka z
cukrem, resztę
mleka,
olej i stopione
masło. Wyrabiałam dokładnie drewnianą łyżką. Gdy ciasto zaczęło odstawać od brzegów miski i pojawiły się pęcherzyki powietrza, odstawiłam je w ciepłe miejsce na pół godziny do wyrośnięcia .Wyrośnięte ciasto wyrzuciłam na omączony blat i wyrabiałam dokładnie, składając je kilka
razy, by było mocniejsze i bochenek dał się łatwiej uformować. Starałam się zrobić okrągły, ale wyszedł mi nieco owalny, uformowałam go bezpośrednio na blasze do pieczenia, posmarowałąm
białkiem za pomocą pędzelka i posypałam
makiem. Zostawiłam na 15 minut w ciepłym miejscu, by podrósł nieco.Przed włożeniem blachy do pieca ponacinałam go ukośnie, by powietrze łatwiej uchodziło podczas pieczenia.Piekłam około 50 minut w 180 C, aż wierzch się zbrązowił. Chlebek miał fajną chrupiącą skórkę i mięciutkie wnętrze. Na świeżo kroił się lekko krusząc, następnego dnia już bez problemów. Z
masłem i
konfiturami smakował doskonale.Lubię
drożdżowe wypieki, staram się robić wszystko ręcznie, by czuć, jak ciasto zachowuje się pod ręką. Radzę sobie w każdej temperaturze czy wilgotności, nie potrzeba mi żadnej techniki czy sprężarki powietrza ,
drożdże pracują zawsze tak , jak trzeba. A do formy powoli wracam, może na pączki jeszcze nie pozwala, ale jakieś karnawałowe racuchy spróbuję na ten weekend zrobić.Smacznego !
(Odwiedzone 70
razy, 1 dzisiaj)