Wykonanie

To paszteciki jeszcze z Wigilii, dla mojej Weganki starałam się urozmaicić wigilijne menu. Ciasto jest
drożdżowe , bez
jajek udaje mi się zwykle dobrze. Poprawiłam jego wygląd dodając nieco
kurkumy.Farsz to jedna z moich ulubionych wegańskich past- z
ciecierzycy z
suszonymi pomidorami. Nadaje się do smarowania
pieczywa, w
drożdżowych pasztecikach świetnie komponuje się z
ciastem. Zrobiłam jeszcze paszteciki z wegańskiego ciasta z nadzieniami, jak te, pokazywane wcześniej, ale te z
suszonymi pomidorami okazały się najlepsze .ciasto :Ok. 1/2 kg
mąki pszennej30 g
drożdżyokoło szklanki letniej
wody4 łyżki
oliwy lub dobrego
olejuszczypta
kurkumyłyżeczka
cukrułyżeczka
solifarsz : szklanka suchej
ciecierzycygarść
suszonych pomidorów z zalewy wraz z łyżką tejże
sól,
pieprz czarny i
ziołowy,
papryka słodka , szczypta
chiliCiecierzycę namoczyłam na noc, około południa następnego dnia ( najlepiej jak tyle się moczy) ugotowałam do miękkości ( nieco ponad godzinę). Posoliłam i wystudziłam.Zmiksowałam wraz z kilkoma łyżkami
wody od jej gotowania i
suszonymi pomidorami wraz z zalewą. Doprawiłam w/w
przyprawami.
Drożdże roztarłam z
cukrem, dodałam trochę letniej
wody, posypałam łyżką
mąki i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.Do miski wsypałam
mąkę,
sól i wlałam wyrośnięty rozczyn. Dodałam
olej ,
kurkumę, resztę
wody i wymieszałam dokładnie. Wyrobiłam ciasto drewnianą łyżką, aż odstawało od brzegów miski. Postawiłam w ciepłe miejsce do podwojenia objętości ( około 30 minut).Wyrośnięte ciasto podsypałam
mąką i wyrzuciłam na omączony blat. Rozwałkowałam na prostokąt o grubości 3-4 mm. Pocięłam na paski szerokości ok. 12 cm, wraz z córką na połowie układałam farsz, zostawiając wolny centymetr ciasta do sklejenia. Przykryłyśmy nadzienie
ciastem, docisnęłyśmy brzegi i córka pokroiła paszteciki na kwadraty. Ułożyłam je na blasze w ciepłym miejscu i posmarowałam wierzchy
olejem. Zostawiłam na ok. 10 minut, aby podrosły nieco. Wstawiłam do piekarnika na 180 C, na około pół godziny, do zezłocenia wierzchów.Wyszły pyszne , najlepsze były na ciepło, ale i na zimno też dawały radę. Cieszyły się popularnością nie tylko podczas wieczerzy, ale i po rozdaniu prezentów. U nas w domu jest zwyczaj przymierzania od razu gwiazdkowych podarunków, a że było nas sporo, to wyglądało to, jak jakaś hurtownia odzieżowa …A paszteciki były przekąską, po którą wszyscy chętnie sięgali w czasie wieczornych rozmów i gier. Graliśmy m. in. w karcianą „Nie, tej” i zebrałam pierwsza wuchtę jedzenia 🙂 No kto, jak nie ja ? 🙂 ( Nie poznaniaków odsyłam do słownika gwary poznańskiej)Smacznego !