Wykonanie

Od poniedziałku zaczęły się zapisy w szkole, do której od września będzie chodzić Zuzia. Dopiero wypełniłam dokumenty, a już mam ochotę usiąść gdzieś w kąciku i popłakać sobie, bo moje małe dzieciątko nie jest już takie małe, a podstawówka, to nie przedszkole… Lepiej, żeby Piotrek wziął na wrzesień jakiś urlop, bo już czuję w kościach syndrom pustego gniazda i lekkie załamanie nerwowe ;)Przecież nie mówiłam poważnie, twierdząc, że nie
mogę się doczekać, aż Zuzia będzie na tyle duża, żeby zająć się sobą. Nawet wtedy, gdy po raz trzeci obudziła mnie w środku nocy, bo nie miała ochoty spać sama. Ani wtedy, gdy wsadziła palec w sam środek
tortu,którego dekoracja zajęła mi ponad dwie godziny, a który dzięki Zuzi wzbogacił się o ogromną dziurę gdzieś pomiędzy „Sto lat” a różami z kremu. Ani nawet wtedy, gdy z zatkanym nosem czytałam przez niemal dwie i pół godziny wiersze dla dzieci, a ona kręciła się, niespodziewanie przypominała sobie, co robiła w przedszkolu w ubiegły piątek, zadawała piętnaście pytań do każdego przeczytanego zdania i ani myślała spać. Ja jej
mogę czytać do trzydziestki! I do trzydziestki
mogę wstawać po kilka
razy każdej nocy, żeby podać jej coś do picia, zaprowadzić do toalety lub poleżeć przy niej, aż znów zaśnie. Albo nawet dłużej, jeśli będzie trzeba, tylko niech nadal przychodzi do nas nad ranem taka cieplutka, jeszcze nie do końca obudzona i obdziela nas po równo całuskami na dzień dobry.Taż tak
mieliście posyłając Wasze pociechy do szkoły, czy tylko ze mną jest coś nie tak?Dobrze chociaż, że część przyjaciół Zuzi z przedszkola też trafi do tej samej szkoły, a może nawet klasy. W razie czego urządzimy sobie z pozostałymi mamami jakąś grupę wsparcia z
winem,
czekoladą i całą masą rozczulania się nad tym, jak czas szybko ucieka i jak bardzo nie chciałyśmy, żeby nam nasze pisklęta tak szybko wyrosły ;)Niby już na porodówce wiedziałam, że nasze cztery i pół kilo szczęścia, długo takie małe nie będzie, a i tak brutalna rzeczywistość rąbnęła mnie wieścią o zapisach do szkoły prosto w czoło, wywołała lekki wstrząs (jak wtedy, gdy wiem, że prąd mnie kopie gdy dotykam naelektryzowanej przez Zuzię zjeżdżalni, a i tak za każdym razem się na to nabieram) i uwolniła ujarzmiane przez lata pokłady matczynej nadopiekuńczości oraz zaborczości. Ja chcę moje dziecię w domu, przy mamie, tam gdzie jej miejsce. Już na zawsze. A przynajmniej do kolejnej rundy naszej conocnej zabawy w „ja nie śpię, Ty też nie musisz” ;POj, ciężkie to życie
matki, mówię Wam. Dobrze chociaż, że w kuchni
mogę się wyżyć na
schabowym lub popłakać do miski z
cebulą, nie wzbudzając żadnych podejrzeń, co do mojego braku mentalnej równowagi ;) A do tego mam na pocieszenie kubek
kawy i nieprzyzwoicie duży kawałek sernika, który szczęśliwie wczoraj upiekłam :) Co prawda miał być po prostu weekendowym deserem, ale jako pocieszacz też
daje radę ;)To bardzo prosty sernik o dość zwartej, ale mocno kremowej konsystencji. Wierzch sernika udekorowałam wzorkami z kremu
cytrynowego lemon
curd, ale sama masa serowa jest tylko delikatnie cytrynowa i doskonale równoważy jego smak, więc nawet Zuzia, która za lemon
curd nie przepada, zajadała się nim ze smakiem. To bardzo klasyczny, prosty sernik na
ciasteczkowym spodzie, który przygotujecie w zaledwie kilka minut.
Potem pozostaje już tylko czekać, aż wystygnie i schłodzić go dobrze, żeby się ładnie kroił. Chociaż, gdy tak teraz o tym myślę, mi nawet schładzanie sernika nie pomaga, ale ja akurat z krojeniem mam zawsze problemy i nie ukroiłabym równych kawałków, nawet gdyby moje życie od tego zależało ;)Polecam :)Składniki na dużą prostokątną formę:Spód:300g pokruszonych
herbatników70g niesolonego
masła, roztopionegoMasa serowa:1kg
twarogo, trzykrotnie zmielonego1 szklanka drobnego
cukru1 i 1/2 łyżeczki ekstraktu z
wanilii1/2 szklanki kwaśnej
śmietany 18%sok z 1/2
cytryny3 duże
jajka2 łyżki
mąki pszennejDodatkowo:około 60 – 80ml kremu
cytrynowego lemon
curdWykonanie:Formę do ciasta wyłóż papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzej do 150ºC, na dnie ustaw szeroką formę wypełnioną wrzątkiem, żeby go zaparować.Pokruszone
herbatniki wymieszaj z roztopionym
masłem i tak przygotowaną mieszankę wysyp na dno formy, wyrównaj i dociśnij lekko.
Twaróg zmiksuj z
cukrem. Dodaj
wanilię,
śmietanę oraz
sok z cytryny i jeszcze raz krótko zmiksuj, na średnich obrotach, żeby zbytnio nie napowietrzać masy. Na koniec wmieszaj roztrzepane
jajka oraz
mąkę.Masę wylej na przygotowany wcześniej spód i wyrównaj. Na wierzch wyłóż porcjami lemon
curd i rozprowadż widelcem lub drewnianym patyczkiem, tworząc wzory na powierzchni sernika.Wstaw formę do piekarnika rozgrzanego do 150ºC i piecz przez około 40 – 50 minut, aż wierzch sernika się zetnie, ale w środku wciąż będzie nieco luźny. Wystudź w uchylonym piekarniku.Zimny sernik
owiń szczelnie folią spożywczą i wstaw do lodówki na co najmniej kilka godzin lub całą noc. Podawaj pokrojony w niedużą kostkę.Smacznego :)