Wykonanie
            
Muszę Wam się przyznać, że do niedawna z niechęcią myślałam o ciastach z 
bananami. Uważałam, że te 
owoce nadają się przede wszystkim do wcinania na surowo, że obróbka termiczna im "szkodzi", że to wręcz profanacja...
banana :-)). Jednak odkąd wkroczyłam do kulinarnej blogosfery, stopniowo zaczęłam zmieniać zdanie. Skoro tyle osób zachwyca się 
chlebkiem, czy keksem 
bananowym, to coś w tym przecież musi być, no nie? Postanowilam spróbować i ja. Jako pierwsza powstała banananowa 
tarta, a chwilę później pieczone 
banany. Owszem, nie były złe, ale pełnię bananowej harmonii uzyskałam dopiero przy trzecim podejściu. Wizytując jeden z moich ulubionych zagranicznych blogów, trafiłam na przepis, który, z niewielkimi zmianami, podaję poniżej. Ciasto jest bardzo mocno 
czekoladowe, a bananowa nuta jest wyraźnie wyczuwalna, lecz przy tym zupełnie nienatrętna.Thanks a lot, 
Meeta! :-)

źródło: What's for lunch, Honey?Składniki na niedużą keksówkę:ciasto:2 zdecydowanie duże, bardzo dojrzałe 
banany - im bardziej dojrzałe, tym dla ciasta lepiej175g 
mąki pszennej175g 
cukru muscovado150g miękkiego 
masła3 
jaja100g dobrej jakościowo 
gorzkiej czekolady1,5 łyżeczki 
proszku do pieczenia25g naturalnego 
kakaopolewa:50g dobrej jakościowo, 
gorzkiej czekolady2 łyżki wrzątkudo posypania:Coś co lubicie. Mogą to być 
orzechy, 
wiórki kokosowe albo...nic:-). U mnie posypka bardzo sezonowa: 
płatki fiołka wonnego.Wykonanie:ciasto:
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli 
wodnej i zostawiamy do wystygnięcia. 
Banany obieramy i rozgniatamy widelcem, najbardziej jak się da. 
Masło ucieramy z 
cukrem, kolejno wbijając 
jaja. Wsypujemy 
mąkę, proszek, 
kakao. Na końcu dodajemy 
banany i 
czekoladę. Całość starannie mieszamy. Pieczemy ca 50 minut w temperaturze 180C. Po upieczeniu studzimy i smarujemy polewą.polewa:Do rondelka wrzucamy połamaną na kawałki 
czekoladę. Zalewamy wrzątkiem. Podgrzewamy na wolnym ogniu, mieszając, aż 
czekolada się rozpuści i połączy z 
wodą.

Życzę Wam Smacznego! :-)