Wykonanie
Przeczytaj to, zerknij
okiem na tamto, skseruj dużo zapisanych
maczkiem kartek, bo potrzebne. Napisz, wyślij mi proszę, muszę
mieć najpóźniej do północy. Przeczytaj coś, co cię nie interesuje i zrób z tego trzy referaty. Idź, załatw, zadzwoń, potwierdź mailowo. Pożycz, przepisz, pokoloruj. Wytnij, podklej i poskładaj w całość. Napisz do mnie, czekam na odpowiedź i załącznik. Co z decyzją o...? Wymyśl i powiedz mi, jak mam zrobić, bo nie wiem. Czy możesz mi przynieść...? Czy
mogę pożyczyć/czy
mogę ci oddać? Zrób, zanieś, przyjedź i odbierz. Miej dla mnie czas.Nie.
Dajcie mi proszę zrobić ule.
Orzechowe ule(ni to
ciasteczko, ni to pralinka)Składniki na ok. 20 średnich sztuk:Ule: 200 g mielonych
migdałów (ze skórką), 150 g
cukru pudru, 1
białko, paczka
andrutów - opcjonalnieKrem: 125 g
masła, 15 g
cukru pudru, 3
żółtka, pół kieliszka
wódki, kilka kropli esencji waniliowej
Przygotowanie:Na ule: ubij
białko na sztywno, dosypując pod koniec po trochę
cukru pudru i nadal ubijając, aż masa będzie lśniąca i gęsta. Tak ubitą pianę przełóż do miski z mielonymi
orzechami i delikatnie wymieszaj drewnianą
łopatką albo łyżką.Na krem:
Masło utrzyj z
cukrem pudrem, dodaj
żółtka i na końcu wlej
alkohol i
wanilię. Dokładnie ubij i włóż do lodówki, żeby masa stężała.Kiedy masa dobrze się schłodzi, możesz zacząć formować ule. Nakładaj ciasto do foremek, trzymając je mocno w dłoni, żeby się nie rozłożyły. Wypełnij je
ciastem i w środku zrób dziurkę - najlepiej trzonkiem dużej drewnianej łyżki. Ważne tylko, żeby nie robić dziury do samego końca, to znaczy nie tak, żeby dosięgnąć czubka foremki. Włóż do środka krem (jeśli będzie gęsty, możesz go łatwo nałożyć łyżeczką, jeśli rzadki - musisz wlać). Zostaw odrobinę wolnego miejsca i przyłóż otwór orzeszkową masą. Obróć teraz foremkę do góry nogami i ostrożnie otwórz. W ręce powinien zostaw ul. Jeśli chcesz, możesz wyciąć z
andrutów foremkami okrągłe, mniejsze krążki i na nich położyć ule. To wcale nie jest konieczne, bo ule nie przeciekają. Bardziej dla ozdoby.Nie piecz (upiekłam jeden ul - nie ma żadnej różnicy w smaku ani konsystencji poza tą, że krem robi się płynny i wypływa ze środka na blachę).
Spróbuj napisać opowiadanie tak, żeby było i jednocześnie nie było
banalne. Bo Oskar i pani Róża jest w jakimś stopniu
banalne, tak po dziecięcemu naiwne. Tak radośnie. Kto nie czytał, niech się za Oskara chwyci. Jest cieniutki, w moim wydaniu ma 78 stron dużą czcionką. Godzina. A aż się robi tak życiowo miło. Ładnie i po prostu.