ßßß Cookit - przepis na Cookies aux corn flakes

Cookies aux corn flakes

nazwa

Wykonanie

Rozbawiła mnie nazwa. Przepis zaczerpnęłam z książki kupionej w Paryżu. Nazwa ciasteczek niby ma to „corn flakes” i nawet „cookies”, ale we Francji wszystko co zapożyczone z innych języków i tak dostaje przyrostek albo mały łącznik, żeby w razie czego nie było wątpliwości, że to jednak francuskie. I tak jest le Big Mac, la Pizza i la Coke. Vive la France. Kocham Francuzów.
Ciasteczka znowu jako prezent, tym razem młodej dwudziestoletniej. Płatki owsiane chrupią w środku, groszki (też nota bene przywiezione z Paryża) nadają czekoladowy akcent, a same ciasteczka są bardzo kruche i łamliwe. Coś a’la pieguski, tylko że w chrupiącymi niespodziankami w środku i bez bakalii. Ogromnie wciągające w jedzeniu.
Składniki:
230 g masła
100 g cukru trzcinowego
1 żółtko
1 szczypta soli
250 g mąki
1 saszetki suszonych drożdży
100 g płatków kukurydzianych (corn flakes)
100 g groszków czekoladowych
Przygotowanie:
Masło wyciąg z lodówki nieco wcześniej, musi być miękkie. Przełóż je do miski i ubijaj mikserem na puszystą masę razem z żółtkiem, stopniowo dosypując cukier i szczyptę soli. Gdy masło będzie puszyste, wsyp mąkę i suszone drożdże. Wymieszaj dokładnie wszystkie składniki na jednolitą masę. Wsyp płatki kukurydziane i groszki czekoladowe i tym razem bardzo ostrożnie, drewniana łyżką, wymieszaj masę. Nie można robić tego mikserem ani gwałtownie, bo płatki kukurydziane mają być wyczuwalne w ciasteczkach.
Przygotuj dwie duże blachy, wyłóż je papierem do pieczenia lub pergaminem. Nagrzej piekarnik do 180 o C. Łyżką nakładaj kupki ciasta na przygotowane blachy, zachowując między nimi mały odstęp. Każdą porcje ciasta lekko spłaszczaj wilgotną dłonią. Można zostawić je takie, jakie są – wtedy wyjdą małe górki, bardziej okrągłe niż płaskie.
Piecz krótko, przez 10 minut, aż do zarumienienia. Po wyciągnięciu ciasteczka są miękkie w środku, mogą wydawać się niedopieczone, dopiero podczas stygnięcia twardnieją i robią się kruche. Można je przechowywać bez przykrycia, w pudełkach i pojemniczkach szybko robią się maziowate.
Stephen Clarke, Merde! rok w Paryżu
Jeśli książka o Paryżu - to ta. Jest oczywiście mnóstwo innych fantastycznych książek i o mieście, i o całej Francji w ogóle, ale najśmieszniejsza jaką czytałam - to ta. Przygody Paula, typowego Brytyjczyka, który przyjeżdża do Paryża pracować i który nie wie jeszcze, że Francuzi są całkowicie inni niż cała reszta Europy, ba! jak odkrywa Paul, jak cała reszta świata. I, chcąc nie chcąc, musi nauczyć się żyć w kraju, gdzie o 12 pracownicy biurowi opuszczają swoje miejsca pracy, żeby jednoczyć się w codziennym, ogólnonarodowym święcie jedzenia lunchu, w kraju gdzie strajki są popularną dyscypliną sportową, a typowa angielska herbatka, jeśli ma się dobrze sprzedawać, musi kojarzyć się z Francją.
Źródło:http://bookmeacookie.blogspot.com/2010/08/cookies-aux-corn-flakes.html