Wykonanie
Bardzo lubię oglądać na kanale kuchnia tv program „Kuchnia jak życie” prezentujący dania regionalne z całej Europy. Niejedną potrawę tam podejrzałam… Gdy prezentowano Turcję, zobaczyłam, jak się robi domową
chałwę. Spróbowałam natychmiast, a że wyszła, postanowiłam ją zaprezentować w korzennym tygodniu. Przepisem byłam zdziwiona, bo składniki są niezwykle proste:½ kostki
masłaok. 2/3 szklanki
maki kukurydzianej½ szklanki
cukrutrochę
wodyziarna
sezamułyżeczka
cynamonuopcjonalnie:
orzechy, szczypta
gałki muszkatołowejBazą
chałwy jest …zasmażka z
masła i
mąki kukurydzianej. Roztapiamy
masło na grubej patelni , wsypujemy
makę – tyle, ile się zmieści, żeby wytworzyc gęstą papkę i smażymy to powoli na brązowy kolor, dodając
sezam, żeby sie razem uprażył. . Trochę to trwa ( u mnie ok. pół godziny), trzeba cały czas mieszać, żeby się nie przypaliło, ale zbrązowiło. Wtedy do
cukru dodajemy trochę zimnej
wody, tylko tyle, żeby go zmoczyć, a nie rozpuścić! Wlewamy to do zasmażki i szybko mieszamy, dodając jednocześnie
cynamon i gałkę.Ja odparowałam trochę, ale to chyba był błąd, bo poprzednio nie odparowałam i
chałwa lepiej sie kroiła – nie kruszyła się tak. Wrzucamy pokrojone
orzechy, mieszamy i wlewamy do natłuszczonego pojemnika do zastygnięcia ( co najmniej 2 godziny, ja zostawiłam na noc). Kroimy i zajadamy. Smacznego!
Wczoraj ogłoszono
wyniki konkursu Popisz się przepisemZdobyłam drugą nagrodę za moją
rybę w
winie z polentąWygrałam książkę kucharską, cieszę się, że kolekcja mi sie powiększy!Bardzo dziękuję za liczne życzenia dobrej zabawy pod poprzednim postem, kiedy
pisałam, że udaję się na koncert Electric Light Orchestra. Było wspaniale! Wprawdzie wokal już nie ten ( inny wokalista), ale muzyka ta sama, klimat jak za dawnych lat. Zespół grał z orkiestrą smyczkową, co potęgowało wyczyny zespołowego skrzypka o znajomo brzmiacym nazwisku Mike Kubicki… Na widowni przekrój wiekowy dość spory – od 20-latków do + 40 a nawet około 50. Widziało się zestawy rodzice ( tacy + 40) i dzieci ( ok. 20). Przekonałam się, ile” Elektrycy”
mieli przebojów, o niektórych już nie pamietałam. Atmosfera była taka, że nieraz przeszły mi po plecach dreszcze, a na początku ” Telephon line” to nawet się
łezki zakręciły… Zadowolona jestem bardzo i chyba to nie tylko moje odczucie, bo obserwując wychodzących widzów, zauważyłam twarze rozradowane szczęściem… Kiepskie, bo kiepskie, ale zdjęcie wrzucę: