ßßß Cookit - przepis na 60 dni bez glutenu – podsumowanie

60 dni bez glutenu – podsumowanie

nazwa

Wykonanie

Nasza akcja dobiegła końca, ale nie oznacza to zaprzestania przeze mnie publikowania przepisów bezglutenowych. Stworzyłam nawet oddzielną zakładkę w spisie treści .
Eksperyment okazał się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. W moim samopoczuciu nie nastąpiły jakieś zmiany godne uwagi, ale to dlatego, iż nie posiadam nietolerancji i tylko częściowo ograniczyłam spożycie glutenu. Natomiast u mojej drugiej połówki zaszły drastyczne zmiany i to właściwie natychmiast. Szkoda, że wcześniej na to nie wpadliśmy, bo zaoszczędziłoby to lata migren, zmęczenia, otumanienia, problemów z jelitami i innych sensacji. Teraz to już za nami i osobom z podobnymi dolegliwościami mogę taki test gorąco polecić. Jak już wspomniałam, można zbadać się na nietolerancję, ale czytałam, że jest całe mnóstwo parametrów i jeżeli nie trafimy na odpowiednie, bo badanie może wykazać, że niby nietolerancji nie mamy, a my dalej się męczymy i szukamy igły w stogu siana.
Podczas testu okazało się, że nie jest trudno unikać glutenu, jeżeli przygotowujemy posiłki w domu. Największym wyzwaniem jest chleb, ale kiedy uda nam się zgromadzić różne mąki nie zawierające glutenu, na przykład gryczaną, ryżową, kukurydzianą, z ciecierzycy, kasztanową, sojową, ziemniaczaną, to w dość łatwy sposób możemy piec sobie chleb, który w smaku niczym nie przypomina dietetycznego. Z moich doświadczeń wynika, że najlepiej udaje się chleb jeżeli do pół kilograma mieszanki różnych mąk dodamy 370 ml wody. Do tego wystarczy dodać łyżeczkę soli, łyżeczkę cukru, łyżkę oleju i saszetkę drożdży. Mąk możemy wziąć po równo, tylko ziemniaczanej nieco mniej, na przykład 2 – 3 łyżki. Ciasto podczas robienia wygląda okropnie, jest jedną wielką pacią, ale nie należy się martwić, po upieczeniu (w foremce) chleb jest zupełnie w porządku. Jeżeli nam się nieco zapadnie, to znaczy że użyliśmy nieco za dużo wody, jeżeli będzie zbity i twardy, to wody było nieco za mało. Chleb piekę raz w tygodniu (w automacie), po ostudzeniu kroję w kromki i zamrażam.
Poranne musli również nie stanowi kłopotu, wystarczy płatki owsiane zastąpić innymi, na przykład ryżowymi.
Kolejnym wyzwaniem będzie makaron, na razie kupuję gotowy, bezglutenowy, prawie nie różni się od zwykłych makaronów, więc jest w porządku. Jedynie jego cena jest dość wysoka, ale nie musimy jeść go przecież codziennie. Częściej pojawiają się u nas ziemniaki, ryż i kasze.
Wniosek jest taki, że wcale nie jest tak trudno pozbyć się glutenu z jadłospisu, kiedy jesteśmy przyzwyczajeni do domowych posiłków, kupowania mało przetworzonej żywności i czytania składu na opakowaniach. Jeżeli natomiast na stole często goszczą gotowce, należy skrupulatnie czytać składniki, a i tak nie mamy pewności, że produkt jest całkiem bezglutenowy.
Źródło:http://veggieola.blogspot.com/2015/01/60-dni-bez-glutenu-podsumowanie.html