Wykonanie
Katastrofa może być czasami początkiem czegoś dobrego, trzeba się tylko w tych czarnych chmurach dopatrzeć jakiegoś małego, pozytywnego promyczka i podążyć jego śladem. Zarówno w życiu, jak i w kuchni. Wczoraj właśnie taką katastrofę zdażyło mi się zaliczyć. Ugotowałam chyba najgorszą zupę mojego życia! Nie żartuję! Dziś chcichram się sama z siebie, jak mogło się to stać? Otóż zupa marchewkowa jest generalnie super, ale wymaga dobrze wyważonej dozy odpowiednich przypraw. A wczoraj, coś było ze mną na bakier, że moje dzieło okazało się niezjadliwe. Cóż, poszłam spać z poczuciem niezadowolenia, nienajedzenia (zupa była na kolację) i stwierdziłam, że nie wiem, co z tym wielkim garem niedobrej zupy (ugotowałam na zapas, bo zawsze była pyszna). Dziś rano wstałam i jak zobaczyłam ten oto gar, to tylko westchnęłam pozbawiona wszelkiej motywacji i pomyślałam, że część rzeczywiście zamrożę, jako bazę do dalszych eksperymentów, a z częścią coś wykombinuję. No i całe szczęście, że dałam temu okropieństwu jeszcze jedną szansę, bo okazała się wspaniałą bazą do rewelacyjnych placuszków.Przepis na placki
marchewkowe1/2 kg
marchwi3 łyżki
jogurtu naturalnego1
jajkomąkaczosneksóltabasko albo jakaś ostra pasta
chillimożna dodać trochę
imbirusos do sałatki lub
majonez lub
jogurt naturalny lub każdy inny sos, który lubicie
Marchew obrać, pokroić na grube kawałki, włożyć do garnka z
wodą, tak, aby
woda prawie ją zakrywała. Ugotować do miękkości i zblenderować. Doprawić wszystko rozgniecionym
czosnkiem i
przyprawami. Po ostudzenu dodać
jogurt, jedno
jajko i dosypać tyle
mąki, aby była dobra konsystencja do smażenia placków (podobna do placków ziemniaczanych). Smażyć małe placuszki na złoto, podawać z sosem do sałatek, albo jakimś innym. Pełna dowolność, bo placki same w sobie są genialne.Spróbujcie!