ßßß Cookit - przepis na rose cake na drugie urodziny bloga

rose cake na drugie urodziny bloga

nazwa

Wykonanie

Dziś mijają dokładnie dwa lata od chwili, w której narodziła się różowa Kraina Sosny, pełna słodkich łakoci i smakołyków. Z tej okazji przygotowałem kilka zmian w wyglądzie. Powstało nowe logo oraz zabawna podobizna samego mnie, która, mam nadzieję, na stałe będzie kojarzona właśnie z tym miejscem. Również na okoliczność tego jubileuszu w ostatni piątek wydałem przyjęcie urodzinowe dla najbliższych znajomych. Przygotowałem sporo słodkich wypieków, a zwieńczeniem całej imprezy był tort podobny do poniższego. Jest to dosyć prosty wypiek, ale wymagający czasu i precyzji. Ale zanim przepis czas na małe podsumowanie minionych dwóch lat...
Tak naprawdę, nie wiem kiedy dokładnie założyłem tego bloga. Co prawda szukałem ostatnio pierwszego wpisu jaki popełniłem, jednak mam wrażenie, że poleciał już jakiś czas temu do kosza. Dlatego za oficjalną datę narodzin Krainy Sosny uznałem dzień założenia fanpage'a na Facebook'u, który wypada właśnie 30 listopada.
Szukając pierwszego wpisu chciałem porównać go z postem, którego piszę dla Was właśnie w tej chwili... Niech jednym z pierwszych będzie przepis na czekoladowe cake pops . Przeraziłem się trochę kiedy przejrzałem ten wpis (przejrzałem nie znaczy przeczytałem, na to nie jestem jeszcze gotowy :p). Nie znajdziecie tam żadnej logiki, ani w edytowaniu tekstu, ani w jego rozmieszczeniu, ani w tej masie zdjęć. Pierwsze co chciałem zrobić to zedytować go do obecnie panujących tu standardów, ale uznałem, że nie ma sensu. Niech te posty będą znakiem moich pierwszych kroków jakie stawiałem w kulinarnej blogosferze. Dziś patrzę na nie z lekkim wstydem czy zażenowaniem, czasami nie chcę do nich wracać, niekiedy wypieram ze swojej pamięci. Jednak parząc na te znaki czasu okazuje się, że uświadamiają mi one jak duży postęp zrobiłem przez ten czas. Dzięki nim jeszcze bardziej doceniam to co robię i jestem z tego trzy razy bardziej dumny. Zmiany zaszły nie tylko (mam nadzieję) w pisaniu tekstów, wyrażaniu własnego zdania, sposobu formułowania myśli, ale i w samym pieczeniu, stylizowaniu deserów jak i fotografowaniu ich, co chyba widać :D Wciągu tych 730 dni poznałem wiele nowych smaków, których do tej pory nie próbowałem. Zacząłem piec ciasta, torty i desery, o których nigdy wcześniej nie słyszałem. Zgłębiłem tajniki przepisów i receptur, o których wcześniej nie śniłem. Przestałem pichcić tylko sprawdzone i klasyczne ciasta, które zawsze wychodzą. Zaryzykowałem, zacząłem próbować nowych i udało się. Oczywiście nie obeszło się bez potknięć. Bywało różnie. Czasem łatwo, a czasem trudno. Do dziś pamiętam taki okres, w którym wciągu krótkiego czasu chciałem upiec jak najwięcej smakołyków. Latałem, mieszałem, ugniatałem, ale jak się okazało wypieki postanowiły się zbuntować i nic z nich nie wyszło. To był chyba najtrudniejszy moment, w którym uświadomiłem sobie, że nie tędy droga. W końcu robię to wszystko bo lubię, a nie muszę i przede wszystkim ma sprawiać mi to przyjemność. Wziąłem sobie kilka dni wolnego. Zamknąłem kuchnię na klucz, wyluzowałem się i zająłem innymi sprawami. A kiedy wróciłem do kuchni w celu zawarcia przymierza z piekarnikiem, wszystko zaczęło się układać. Zrozumiałem, że każdy wypiek wymaga odpowiedniego czasu i dopieszczenia. Nie zawsze da się zrobić wszystko za jednym razem (chociaż czasem nadal tak robię i udaje się :D). Od tamtego powrotu do kuchni nie pamiętam żeby coś mi nie wyszło. Co prawda zdarza się, że coś nie pójdzie po mojej myśli: biszkopt nie jest taki jaki miał być, spód do tarty zjechał w trakcie pieczenia, a krem jest za rzadki. Dziś już wiem jak radzić sobie z takimi sytuacjami. Teraz nawet nie traktuję ich jak "porażki" czy błędy tylko losowe odstępstwa od założonych planów, które zawsze obrócę na plus i zrobię z nich coś innego.
Może brzmi to zbyt górnolotnie, ale przeżyłem tyle fantastycznych doznań smakowych, spróbowałem sporo nowych mikstur, ba! poznałem kilkoro fajnych ludzi. Jestem z tego taki dumny... Czasami krew mnie zalewa kiedy odwiedzam inne blogi, które wydają się być bardzo dobre, a potem okazuje się, że ich autorki nie jedzą, nie próbują albo nawet nie gotują tego co publikują na swoich blogach. Dziwi mnie coś takiego, bo nie widzę najmniejszego sensu w pokazywaniu czegoś, co nie wiadomo jak smakuje i czy w ogóle nadaje się do spożycia, a co najgorsze, nie jest mojego autorstwa [sic!]. Trzeba mieć świadomość i brać odpowiedzialność, bo wrzucenie przepisu aby był, nie kończy się tylko na jego publikacji. Korzysta z nich masa ludzi, którzy nabierają się na takie udawane blogi. A to nie jest fair. Nie ogarniam jak można żyć w takim zakłamaniu i być w zgodzie ze swoim sumieniem. Cóż... chyba każdy ma inne sumienie i wartości, którymi się kieruje...
Dobra. Koniec. Niech zwieńczeniem moich dwuletnich osiągnięć blogowych i kulinarnych będzie przepis na cudowny ombre rose cake, a raczej tylko rose cake, bo w mojej wersji nie widzę efektu ombre :D Poniżej znajdziecie też kilka migawek z przyjęcia urodzinowego! :)
biszkopt:
6 jajka (żółtka oddzielone od białek)
150 g mąki pszennej
180 g cukru
granatowy barwnik
B iałka ubić na sztywno, pod koniec dodawać stopniowo cukier. Kiedy masa będzie sztywna, wbijać po jednym żółtku. Miksować do uzyskania gładkiej masy. Zmniejszyć obroty miksera i przesiać obie mąki z barwnikiem Dokładnie połączyć. Ciasto przelać do formy o średnicy 20 cm (natłuszczonej i oprószonej bułką tartą). Piec w 180 º C przez 40 minut. Po wyjęciu z piekarnika upuścić kilka razy na podłogę aby wierzch biszkoptu był płaski. Wystudzić i przeciąć na 5 równych blatów.
poncz:
150 ml mocnego napary z kawy
2 łyżeczki cukru
Zaparzyć kawę, posłodzić i odstawić do wystudzenia. Zimnym naparem z kawy nasączac każdy biszkopt.
krem (do przełożenia):
500 ml kremówki 36%
250 g serka mascarpone
20 g cukru pudru
sok z 1/2 cytryny
czerwony barwnik
Mascarpone utrzeć z cukrem pudrem i barwnikiem. Kremówkę ubić na sztywno, dodać do serka, dokładnie wymieszać. Całość wstawić do lodówki na 30 minut. Blaty tortu przełożyć cienkimi warstwami kremu, pokryć jego wierzch oraz boki.
krem (do dekoracji):
250 ml kremówki 36%
750 g serka mascarpone
30 g cukru pudru
sok z 1/2 cytryny
czerwony barwnik
Mascarpone utrzeć z cukrem pudrem i barwnikiem. Kremówkę ubić na sztywno, dodać do serka, dokładnie wymieszać. Całość wstawić do lodówki na 30 minut. K rem przełożyć do rękawa cukierniczego z końcówką Wilton 1M i dekorować ściany tortu różami (filmik). W ten sam sposób udekorować wierzch ciasta.
Smacznego! :)
Tadam. A teraz kilka migawek z piątkowej imprezy. Było fantastycznie! :)
Źródło:http://www.krainasosny.pl/2014/11/rose-cake-na-drugie-urodziny-bloga.html