Wykonanie
14:31 na ciasto (orientacyjnie):- prawie pół kilo
mąki- szklanka
mleka sojowego- 1/3 szklanki
cukru trzcinowego (albo trochę mniej)- kopiasta łyżeczka
cynamonu- 1/2 opakowania
proszku do pieczenia- 2 łyżki
kakao- 1/4 szklanki
oleju-
woda na masę:- 2 nieduże bardzo dojrzałe
banany- 1/3 lub 1/4
pomarańczy- łyżeczka
oliwy- łyżeczka
sezamu- łyżka
cukru trzcinowego- łyżka
kakao (lub więcej jeśli chcemy)- 2 łyżki gorącej
wodyWszystkie składniki na ciasto mieszamy. Docelowa konsystencja ciasta jest taka, że powinno być gładkie, lejące się, ale ciągnące, a nie kapiące ;) (ciekawe ile osób dojdzie do tego, o co mi chodzi). Aby osiągnąć tą trudną do opisania konsystencję w miarę potrzeby dodajemy
wody lub
mąki.Wszystko wylewamy do papierowych foremek do mniej więcej 3/4 wysokości. Pieczemy aż nie będą surowe w środku. Ja zazwyczaj poświęcam jedną babeczkę, robię w niej niedużą dziurę i jak chcę sprawdzić czy są upieczone to patyczkiem wyjadam trochę ciasta ze środka. Pieczenie ogólnie zajęło jakieś pół godziny w temperaturze wahającej się
miedzy mniej więcej 160-200 stopniami.Teraz krem. Wszystko zależy od
pomarańczy. Jeżeli są słodkie to krem będzie słodszy. Ja wolę lekko kwaśne, ale nie przesadzajmy. Jeżeli
owoce będą za kwaśne do masa wyjdzie niezbyt zjadliwa. Lepiej wtedy chyba użyć
mandarynki.
Pomarańcz obieramy z białej skórki, zdejmujemy różne większe żyłki itd, sprawdzamy czy nie ma pestek. Miksujemy z pozostałymi składnikami na papkę, ale nie musi być idealnie gładka. Gorąca
woda powinna rozpuścić nam
cukier.Wrzucamy do rondelka i po zagotowaniu gotujemy na małym ogniu kilka minut.Teraz wystarczy posmarować muffiny, ozdobić i zjeść. Na wierzch dałem trochę
jagód goji. Są lekko kwaśne i fajnie pasują do kremu. Babeczki są najlepsze na następny dzień, ale kto by tyle czekał...
