Wykonanie
No, to popłynęłyśmy. Fale Dunaju uniosły nas wysoko, wysoko ponad poziom morza smaków. Unosiły się również aromaty. Cały dom wypełnił się smakowitym połączeniem ciasta,
kakao,
wiśni, kremu i
czekolady. Wilki morskie kuchenne wypatrywały gorącego lądu na horyzoncie i przebierały nogami pod piekarnikiem. Ale, tak łatwo nie było. Finał rejsu musiałyśmy odłożyć w czasie, i... było warto! :) Owsiane, bezglutenowe, wilgotne ciasto w dwóch odmianach
smakowych to prawdziwa "ziemia obiecana".
Wiśnie z własnej spiżarni (a wcześniej z osobistego drzewa) to
owoc rozkoszy podniebienia. Krem - aksamitna otulina dla podniebienia. No i
czekolada - i tu słowa nie wystarczą.


SKŁADNIKI:Ciasto - owsiane zwykłe i owsiane
kakaowe. Obie części bezglutenowe:/Naszym "miernikiem" była szklaneczka po Nutelli:
Mąka owsiana bezglutenowa, 1 szklaneczka,
Mąka razowa bezglutenowa, 1 szklaneczka,
Jajka, 4 kurze/8 przepiórczych,
Cukier, szklaneczka (my dałyśmy trzcinowy),
Mleko, 2 szklaneczki (+ później 2 łyżki)
Olej, 3/4 szklaneczki
Proszek do pieczenia (bezglutenowy), 3 łyżeczki,
Laska Wanilii, 1+
Kakao, 4 łyżeczki+
Wiśnie, 2 słoiczki litrowe domowych
wiśni w
syropie,Nasączenie - u nas
likier wiśniowy.krem:
mleko, 3/4 litra,
Budyń śmietankowy, 1 duży, bezglutenowy,
Budyń waniliowy, 1 duży, bezglutenowy,
Cukier trzcinowy, 8 łyżek,
Laska Wanilii, 1
Masło, kostkapolewa:
Mleczna czekolada, tabliczka,
Mleko, 2 łyżki,
Masło 2-3 łyżki,
Mascarpone, 2-3 łyżki,Bezglutenowe
mąki, których używamy opisałyśmy tutaj: KLIK .

WYKONANIE:Ciasto:
Białka oddzielamy od
żółtek i ubijamy je na sztywną pianę stopniowo dodając
cukier i
żółtka. Delikatnie wlewamy
olej,
mleko i
mąki wymieszane z
proszkiem do pieczenia. Miksujemy.Połowę wylewamy na wyłożoną papierem formę.Do 2 części dodajemy wymieszane z
mlekiem (2 łyżki)
kakao. Miksujemy.Ciemną część wykładamy na jasną.Odsączone z
syropu wiśnie układamy na cieście - na bogato. Niektóre można powciskać, ale i tak same powinny "powpadać".Pieczemy: 180 stopni / góra-dół, z termoobiegiem. Około 40 minut.Studzimy.Wystudzone ciasto nasączamy.Krem:
Budyń gotujemy tak jak na opakowaniu. Zmieniamy tylko proporcje.Musi być gęsty i bez grudek.Do wystudzonego budyniu dodajemy utarte z
cukrem (2 łyżki)
masło.Dokładnie miksujemy do połączenia składników na jednolitą masę, ale nie za długo aby nie rozrzedzić.Gotowy krem chłodzimy.Zupełnie zimny krem układamy na cieście./My przygotowałyśmy krem dzień wcześniej.Polewa:Połamaną
czekoladę podgrzewamy z
mlekiem do uzyskania jednolitej masy. Lekko studzimy i miksujemy z
masłem i
mascarpone. Polewamy budyniowy krem.

Fale Dunaju to pewnego rodzaju powrót do przeszłości. Lata temu starsza kucharka zachwycała domowników aromatem i smakiem tego ciasta. Następnie nastała chwila "odpoczynku". Domowy przepis nam się zagubił i jakoś nie wpadał nam w ręce. Teraz wizyta w spiżarni domowej i zachęcające słoiczki z
wiśniami sprawiły, że wznowiłyśmy poszukiwania. Bezowocnie (jakkolwiek to brzmi jeśli o wiśniach
mowa). Pokombinowałyśmy więc "na oko". I choć "na oko to chłop w szpitalu umarł" to... ten facet musiał
mieć niezłe życie. Fale wyszły pysznie. Mało słodkie, mocno
wiśniowe, wilgotne i aksamitne, no i... bezglutenowe.



I to jest ten moment kiedy powinnyśmy nałożyć sobie kawałeczek i rozkoszować się smakiem. Powinnyśmy, ale nie możemy. Dlaczego? Bo nasze Fale Dunaju już odpłynęły. Zostały okruszki. Boksery patrzą w ich stronę i oblizują fafle. Coś czujemy, że wyjście z kuchni mogłoby zaowocować zniknięciem pozostałości. I tylko bokser jeden (a w zasadzie dwa) będzie wiedział, co się z nimi stało.Aby nic, a nic Wam nie umknęło: zaobserwujcie nas: tutaj i polubcie na facebooku tutaj :)
