Wykonanie
Niech mnie ta zima w cycki i w pięty pocałuje! Nie będzie mnie od rana śniegiem i zimnem terroryzować, wypowiadam jej wojnę i już. Od dziś wprowadzam radosne i gorące klimaty do sznupciowej kuchni, zobaczycie jak ten śnieg będzie się szybko topił. Moje gotowanie już niejeden
lód stopiło, poradzi sobie i tym razem!
Czy wiecie, że największymi obżartuchami na świecie są Wietnamczycy? Dorosły osobnik posila sie średnio co dwie godziny, tyle Wietnamczycy są w stanie wytrzymać bez zupy Pho lub miski
ryżu. Zaobserwowałam taką scenkę lecąc z Bangkoku do Hanoi. Wietnamczycy wpadają do samolotu, zapinają pasy i nerwowo się rozglądają, wypatrują czegoś namiętnie. Samolot startuję, jeszcze dobrze nie wzniósł się na wysokość chmur , a już widzę biegnące stewardesy z zupkami błyskawicznymi w styropianowych miseczkach, kaźdy pasażer niecierpliwie wymachuje banknotem i zakupuje po jednej miseczce, zaczynają szeleścić folią i znów czegoś wypatrują. Widzę jak z drugiego końca biegnie zastęp podniebnych kelnerek z czajnikami w których bulgocze gorąca
woda i sprawnie kazdemu Wietnamczykowi tą gorącą
wodę w tę miseczkę - sruuu- para buchhh - pałeczki klekoczą -zjadacze mlaskają - nastał błogostan - Wietnamczycy jedzą! Po dwóch godzinach lotu, szczęśliwie lądujemy w Hanoi i co widzę? Moi współpasażerowie biegiem opuszczają lotnisko i dopadają obwoźnych sprzedawców zupki Pho. Magiczne dwie godziny dawno minęły, czas coś zjeść przecież. A co robią Wietnamczycy
miedzy jednym a drugim posiłkiem? Rozmawiają o jedzeniu i gotują. Gotują dla siebie i dla gości niezapowiedzianych, bo przecież ktoś może wpaść z wizytą i pewnie będzie głodny, a może babcie będzie głowa bolała, a wiadomo że na ból głowy to zupa wołowa najlepsza. Szef kuchni Luke Nguyen w swoim programie opowiadał, że w Wietnamie wszystko sprowadza się do miski
ryżu, nawet stosunki damsko - męskie.Dbać aby miska
ryżu była pełna - zaspokajać potrzeby żonyZaglądać do miski sąsiada - zdradzać żonęNie zostawiaj głodnego z pełną miską
ryżu - nigdy nie ufaj kobiecieZasadzić
ryż, kiedy
pole gotowe - robić dzidziusiaSkoro to Sznupek ma dbać, aby miska była pełna
ryżu, to ja muszę coś do tego
ryżu dorzucić, żeby nie było za nudno. Zapraszam na pysznego
kurczaka w
trawie cytrynowej.
Kurczak w
trawie cytrynowej po wietnamsku
Składniki:4
piersi z kurczaka (500g)2-3
trawy cytrynowe1 czerwona
papryczka chili3-4
szalotki2 ząbki
czosnku1/2
limonki2 łyzki
oliwy2 łyżki
cukru palmowego/brązowego2 łyzki
sosu rybnego2 łyzki
sosu sojowego jasnego(light)1 łyżeczka
kurkumy1 łyżeczka
pieprzu czarnego kruszonegoświeża
kolendra lub
szczypiorek do przystrojeniaNajpierw szykujemy sobie wszystkie składniki, bo później nie będzie na to czasu. Obieramy dwie
trawy cytrynowe z pierwszej warstwy i szatkujemy tylko to co białe i purpurowe, zielone idzie do śmieci. Szatkujemy drobno papryczkę,
czosnek i
szalotki. Na rozgrzaną patelnie wlewamy 2 łyżki
oliwy i 2 łyzki
sosu rybnego, posypujemy 1,5 łyzki
cukru palmowego lub zwykłego. Mieszamy, aż utworzy nam się karmel i dorzucamy to co sobie wcześniej poszatkowaliśmy.
Mieszamy na "średnim gazie" przez parę minut i dorzucamy
kurczaka pokrojonego w kostkę lub w paski, posypujemy go łyżeczką
kurkumy i
czarnym pieprzem, najlepszy jest taki pokruszony lub świeżo zmielony w młynku. Zwiększamy na chwilę gaz i porządnie obsmażamy
kurczaka. Po 10 minutach
mięso powinno być gotowe, dodajemy
sok z limonki i
sos sojowy. Gotowe! Najlepiej podawać z miską
ryżu. Ja dodałam jeszcze extra
sosu rybnego i
limonki bo brakowało mi tego słono-kwaśnego posmaku, ale to każdy musi sobie na końcu sam doprawić. U mnie zamiast
ryżu był
makaron ryzowy z warzywami w
sosie sojowym.