Wykonanie
Na długi weekend majowy czekamy już od stycznia, planujemy, rozmawiamy ze znajomymi o wspólnych planach, gdzie ładniej, gdzie taniej, gdzie nas jeszcze nie było...Nie tylko
Woody Allen zakochał się w tym miejscu, a piosenka z filmu "Vicky Cristina Barcelona" idealnie oddaje klimat tego kosmopolitycznego miasta. Posłuchajcie...W Barcelonie czas inaczej płynie, w Barcelonie ludzie uśmiechają i słońca nie brakuje. Paella, grillowane
kalmary, catalana crema to potrawy, których smak ściąga turystów z całego świata, aby w niewielkiej lokalnej tawernie zajadać się
owocami morza, patata bravas i popijać zimne hiszpańskie
piwo w oszronionej szklance.Gdzie zjeść w Barcelonie? Najlepiej w hiszpańskim domu z hiszpańską rodziną, ale cóż nie każdy ma takie szczęście. Możemy wynająć mieszkanie na wakacje z aneksem kuchennym i szaleć kulinarnie. Zakupy najlepiej robić tam, gdzie można nabyć świeże
ryby, warzywa,
owoce- najlepiej na hali targowej. Moja ulubiona, to hala Santa Caterina, polecam ją szczególnie, bo można liczyć na życzliwość sprzedających tam handlarzy, usłyszeć rady, jak przyrządzić
kalmary i przytakiwać, mimo że nie rozumiemy po hiszpańsku. Tutaj po raz pierwszy kupiłam
świeżego tuńczyka i miecznika, przygotowane przez nas
steki zaskoczyły nas swoim smakiem, dotychczas nieznanym, były pyszne i przede wszystkim wspólnie i własnoręcznie przygotowane. Poniżej na zdjęciach widać nasze zmagania w przygotowaniu
kalmarów.
Polecam kilka kulinarnych miejsc, które poznałam i lubię. Może zacznę nietypowo, smacznym miejscem jest bar KIOSKO umiejscowiony na Marques de L Argentera 1a. Jeśli cenisz smak dobrego
mięsa, to zjesz tam przepyszne hamburgery, z doskonałej
jagnięciny,
wołowiny, drobiu i również wegetariańskie. Mamy do wyboru wspaniałe sosy:
Chilli Riojo,
Ketchup Dulce, Chip Mix, La Vinagreta, oraz ogromny wybór dodatków, osobom z natury niezdecydowanym w wyborach zdecydowanie współczuję.
W Mercacie Santa Caterina możemy przysiąść i zjeść coś naprawdę pysznego w barze La Torna. Na naszych oczach kucharz przygotowuje nam jedzenie ze świeżych ryb i
owoców morza. Mamy do wyboru mnóstwo dodatków, papryczki,
oliwki,
makarony. Polecam to miejsce, bo zapach, widok i smak zamówionych i oczekiwanych przez nas potraw uszczęśliwi Was na pewno. Zamówione przez nas
małże i
kalmary były delikatne i zachwycające.
Coś na deser? Może
czekolada... W Barcelonie jest muzeum
czekolady, gdzie zakupiony bilet do muzeum, to dosłownie tabliczka
czekolady. Możesz obejrzeć rzeźby zrobione z
czekolady, możesz obserwować ludzi wytwarzających przysmaki
czekoladowe, a kawiarnia serwuje na szczęście nie tylko gorącą
czekoladę, ale i mocne
espresso. W tym miejscu na pewno nie ominie Cię
czekoladowy zawrót głowy.Gdzie na piwo?W ciagu dnia polecam moje ulubione miejsce tj. Placa de la Puntual, gdzie każdy zrelaksuje się po całodziennym zwiedzaniu i chodzeniu po
mieście. Jest to idealne miejsce, aby odpocząć i ruszyć dalej na podbój miasta. Zwłaszcza, że jest blisko Museum Picassa, gdzie kolejki, by je zwiedzić są olbrzymie, a na placu przestrzeni, drzew i zimnego
piwa nie brakuje.
Wieczorem idealnym miejscem na wypicie
piwa jest Bar Leo umiejscowiony na Barcelonecie, gdzie późnym wieczorem, a właściwie w nocy jest tyle ludzi, że koniecznie trzeba wypić
piwo z butelki stojąc tłumnie na ulicy przed barem. Zdradzę Wam sekret, że jest to miejsce na ziemi, gdzie
drink gin z tonikiem, ma dwa
razy więcej
ginu niż toniku. Za barem stoi od wielu lat ta sama Pani, bardzo ciepła, z poczuciem humoru i z olbrzymim dystansem do dziwactw gości - wielu w swoim życiu musiała widzieć freaków :) Jedzenie jest tutaj, jak domowe, może nie wygląda perfekcyjnie, ale na pewno jest świeże i bardzo smaczne. W barze Leo kilka lat temu
jadłam po raz pierwszy
ślimaki, smak ich pozytywnie mnie zaskoczył, warto spróbować różnych przystawek, a najlepiej zapytać gospodynię, co poleca.Tak wygląda klimat baru Leo, posłuchajcie - miłej zabawy Wam życzę.
Miejsce, do którego wraca się, to Bar Mariatchi, mieszczący się przy ulicy Codols 14, gdzie można poczuć fajny klimat, posłuchać dobrej muzyki, spotkać ciekawych ludzi i jest szansa, że spotka się tam Manu Chao :)
Nic tak nie cieszy, jak leżenie nocą na barcelońskiej plaży i wspólne oglądanie gwiazd, widok oświetlonego barcelońskiego
portu i szum morza. To tylko dwie godziny lotu, a spełniają się marzenia.