ßßß Cookit - przepis na Malinowy obłęd

Malinowy obłęd

nazwa

Wykonanie

Długo szukałam właściwej nazwy dla tego ciasta. Jedyne określenie, które przychodzi mi na myśl, kiedy myślę o tym smaku... to malinowy obłęd. Miałam ochotę na jakieś niebanalne ciasto, ale to przeszło wszystkie moje oczekiwania. Moją absolutną inspiracją było ciasto na blogu My Simple Kitchen, ale jak zwykle musiałam większość zrobić po swojemu :). Jest niesamowicie lekkie, przyjemnie malinowe, a do tego biszkopt kakaowy, który stanowi kropkę nad "i". Co tu gadać... musicie spróbować :)
Składniki - biszkopt kakaowy (forma serce 21x25; robiłam z przepisu, który już znacie, lecz z połowy porcji):
- 3 jajka,
- 1/2 szklanki cukru,
- 1/3 szklanki mąki pszennej,
- 1/3 szklanki kakao,
- szczypta soli.
Składniki pozostałe (jeśli robimy w większej formie, należy zwiększyć ilość):
- 1 śnieżka,
- 200 ml mleka,
- 1 galaretka malinowa,
- dżem malinowy (3-4 łyżki),
- sok z malin (3-4 łyżki).
Białka ubijamy na sztywno z dodatkiem soli. Pod koniec dodajemy po łyżce cukru, bardzo powoli, by piana nie opadła (cały czas ubijając), a następnie po jednym żółtku. Mikser wyłączamy. Powoli, po jednej łyżce dodajemy mieszankę mąki i kakao (zarówno mąkę, jak i kakao wcześniej przesiewamy). Mieszamy bardzo delikatnie łyżką. Gotową masę umieszczamy w formie (u mnie silikonowa, więc niczym nie smarowałam), wyrównujemy wierzch i wstawiamy do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika. Pieczemy do suchego patyczka (w małej formie mniej więcej 15-20 minut, w większej ok. 30 min.). Gdy biszkopt będzie upieczony, wyjmujemy z piekarnika i wraz z formą upuszczamy na dywan z wysokości kolan. Zostawiamy na kratce do całkowitego ostudzenia.
W tym czasie przygotowujemy galaretkę (rozpuszczamy w 1,5 szklance wrzącej wody), a następnie studzimy w chłodnym miejscu (najlepiej garnek z galaretką na chwilę wystawić na balkon lub włożyć do lodówki lub zamrażarki).
Gdy galaretka będzie stygła, a ciasto będzie już zimne, należy je przekroić na dwa cienkie blaty. Warto zadbać, by były mniej więcej tej samej grubości. Jeden z nich zostawiamy na spód, a w drugim wycinamy wzory za pomocą wykrawaczki do ciasteczek. Niestety nie miałam serduszek, więc posłużyłam się foremką w kształcie kwiatków.
Kiedy galaretka będzie zaczynała tężeć, należy przygotować śnieżkę (zgodnie z instrukcją na opakowaniu - zmiksować z 200 ml mleka). Z galaretki należy odlać ok. 3/4 szklanki i zostawić na chwilę na boku. Pod koniec miksowania powoli wlać galaretkę (większą część) i dalej miksować. Blat, który pozostał w całości należy lekko nasączyć sokiem z malin (u mnie naturalny), posmarować warstwą dżemu, a następnie wyłożyć masę ze śnieżki i galaretki (cała się nie zmieści, resztę należy zostawić do wysmarowania boków i ewentualnie wierzchu). Delikatnie przenosimy blat z wzorkami i układamy na piankowej masie. Lekko dociskamy. Do pustych kwiatuszków wlewamy odłożoną w szklance galaretkę (koniecznie musi być tężejąca!) za pomocą łyżeczki. Boki smarujemy masą piankową (jeśli jeszcze zostanie, wstawiamy ją do lodówki). Gotowe ciasto natychmiast wstawiamy do lodówki. Wierzch można udekorować polewą czekoladową, zostawić tak jak jest lub posmarować pozostałą masą piankową, ale dopiero, gdy galaretka całkowicie stężeje, a pianka będzie sztywniejsza. Smacznego!
Źródło:http://dzikowiec-od-kuchni.blogspot.com/2013/01/malinowy-obed.html