Wykonanie
W ostatnim wpisie
pisałam o ładnej pogodzie. Chyba zapeszyłam, w
Krakowie lało calutki dzień. Spróbuję naprawić co zepsułam, tym razem bardzo
słoneczne danie, smażone
krewetki. Ten przepis to wypadkowa klasycznego przepisu na
krewetki w
winie i naszych upodobań - ja nie przepadam za smażoną
cebulą (
dymką i
szalotką też), a Michał nie lubi
pietruszki. Jedno pominęłam, drugie zastąpiłam
kolendrą. Porcja 24 sztuki starcza na przystawkę dla dwóch osób, gdybym dodała
makaron, np. spaghetti, byłoby pełne danie obiadowe.To było moje drugie podejście do
krewetek, za pierwszym razem były niejadalne - gumowate i kiepsko przyprawione. Tym bardziej jestem dumna z tego, że tym razem wyszło mi "jak w knajpie". Użyłam mrożonych, obgotowanych i obranych
krewetek. Obdzieranie z pancerzyków nie jest na moje nerwy.
Składniki:
1 opakowanie
krewetek black tiger (24 sztuki)1/3 pęczka
kolendry1 duży ząbek
czosnkupół
papryczki chili (bez pestek i błonek)50 ml białego
wytrawnego wina2 łyżki
masłałyżka
oliwysól,
pieprzlimonka lub
cytrynaKrewetki rozmrozić na sicie - żeby obciekło jak najwięcej płynu i sprawdzić czy ciemne żyłki zostały dokładnie usunięte (nie
będę siliła się na porady jak usunąć pancerzyk skoro a) nigdy tego nie robiłam b) już przyznałam się, że chyba nie byłabym w stanie).
Czosnek,
chili i
kolendrę posiekać. Na patelni mocno rozgrzać tłuszcz (ważne żeby była to mieszanka
masła i
oliwy -
masło nada
krewetkom jeszcze delikatniejszy smak, a dzięki
oliwie będzie można rozgrzać tłuszcz do wyższej temperatury, to ważne,
krewetki powinny smażyć się w bardzo wysokiej temperaturze, inaczej zrobią się gumowate) i przesmażyć
czosnek i
chili. Kiedy zaczną intensywnie pachnieć, dodać
krewetki i smażyć na mocnym ogniu 5-7 minut, cały czas mieszając. Na ok. minutę przed końcem smażenia dolać
wino, akurat tyle potrzeba żeby utworzył się pyszny sos. Gotowe
krewetki posypać
kolendrą, bardzo delikatnie doprawić
solą i
pieprzem (dosłownie szczyptą
soli - żeby nie zabić słodkawego posmaku
mięsa i sosu) i wymieszać. Ja dodałam
kolendrę kilkanaście sekund przed końcem smażenia, dzięki temu oddała więcej aromatu i troszkę zmiękła, ale nie straciła koloru i świeżości. Podawać z
bagietką i cząstkami
limonki lub
cytryny. Sos wybierany z talerza
bagietką to jedna z lepszych rzeczy, jakie ostatnio
jadłam.