Wykonanie
Po świątecznym jedzeniu (trochę duńskim, trochę polskim) i sylwestrowych pysznościach, powoli wracam do normalności.
Pisałam, że planuję wyhodować zakwas, to jednak zajmie mi nieco czasu,
póki co piekę więc nieco mniej magiczny
chleb, bo na drożdżach. Na bardzo małej ich ilości, bo na pół kilograma używam raptem sześciu gram.W chlebach na poolish zakochałam się od pierwszej próby - są po postu przepyszne i wyjątkowe! Nie tak trudne jak na zakwasie, dostępne zwykłym śmiertelnikom. Wystarczy odrobina cierpliwości - ciasto potrzebuje duuużo czasu - i wyciągniemy z piekarnika cudnie pachnący bochenek z niesamowicie chrupiącą skórką i zwartym, sycącym miąższem. W takim
chlebie dziury wyglądają niemal jak w zakwasowcach. Gwarantuję - jeśli raz spróbujecie, przepadniecie.Ten
chleb smakuje wyjątkowo za sprawą chrupiących ziaren dyni i
słonecznika,
sezamu i
siemienia lnianego. Ma rewelacyjną strukturę, i smakuje wyśmienicie z samym
masłem, ale także z wytrawnymi czy słodkimi dodatkami. Spróbujcie koniecznie -
dajcie szansę
chlebom na poolish
Składniki:(na 1 bochenek)poolish:3 g świeżych
drożdży150 ml letniej
wody150 g
mąki pszennejciasto:3 g świeżych
drożdży300 g
mąki pszennej1,5 łyżeczki
soli150 ml letniej
wody2 łyżki
ziaren słonecznika2 łyżki pestek dyni2 łyżki
siemienia lnianego2 łyżki
sezamudodatkowo:2 łyżki
wodyDrożdże na poolish rozpuścić w wodzie, dokładnie wymieszać z
mąką. Odstawić na 5-6 godzin.Pozostałe
drożdże rozpuścić w wodzie.
Mąkę wymieszać z
solą, dodać
wodę z
drożdżami i cały poolish. Zagnieść. Dodać ziarna, wyrobić gładkie ciasto. Odstawić na 1 godzinę do wyrośnięcia.Po tym czasie ciasto złożyć, odstawić na kolejne 40 minut.Uformować z ciasta podłużny bochenek, odstawić do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Chleb naciąć po skosie w
trzech miejscach, skropić
wodą. Razem z
chlebem na blasze ustawić małe naczynie z
wodą.Piec w 250 st. C. przez 15 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 200 st. C. i piec jeszcze 35-40 minut.Ostudzić na kratce.Smacznego!Uwielbiam zapach
chleba. Jego pieczenie sprawia mi ogromną radość, i już sobie nie wyobrażam śniadań bez własnej roboty
pieczywa. Co to będzie, jak uda mi się wyhodować zakwas...?