ßßß Cookit - przepis na Spaghetti carbonara wersja zachodnia

Spaghetti carbonara wersja zachodnia

nazwa

Wykonanie

Auć....Miesiąc, dosłownie m-j-e-s-i-o-n-c minął od czasu, kiedy na blogu umieściłam ostatni wpis - tak miał zaczynać się post, który na blogu planowałam umieścić 2 tygodnie temu. A co za tym idzie, nie pisałam od półtora miesiąca. Czy jest mi wstyd? No bardzo! Na samą myśl o tym robię się pąsowa, jak przedwojenna dziewica. W ramach kary zaczęłabym się samobiczować, ale umęczanie nie zgadza się z moim światopoglądem. Co więcej, zaczęłam nawet dostawać groźnie brzmiące informacje na Facebook'u: "Na Twoim fanpage Zielony Koperek jest 1381 osób, które od dłuższego czasu nie miały z Tobą kontaktu!". No nie mam wyjścia, skoro już sam Mark Zuckenberg pogroził mi palcem, trzeba zabrać się do roboty. Zwłaszcza, jeśli nie chcę stracić statusu blogerki. Niniejszym obiecuję poprawę. Tak mi dopomóż spaghetti carbonara...ale o tym spaghetti to za chwilę. Co się wydarzyło przez ostatnich sześć tygodni? Mówiąc w skrócie - dużo. Zmieniłam czas z zimowego na letni, prawie przegapiłam datę badań samochodu, obejrzałam całe mnóstwo filmów klasy "C", a Tunia nauczyła się komend "siad" i "leżeć". Niestety nijak nie chce się nauczyć najbardziej istotnych poleceń, takich, jak: "nie liż dywanu" oraz "przestań odgryzać mi rękę". Chętnie przyjmę wszelkie rady w tej materii. Jako, że rzadko pisałam, to nie miałam zbyt wielu okazji aby powiedzieć, że od grudnia mam psa. Oto on(a):
Oczywiście w czasie przerwy w blogowaniu również gotowałam, choć nie tak często, jakbym tego chciała. A jeszcze rzadziej miałam czas, aby przygotowanemu jedzeniu zrobić fotkę. Aczkolwiek kilka potraw udało mi się uchwycić. Jednym z nich było spaghetti carbonara. Dlaczego w tytule napisałam, że to wersja zachodnia? Ano dlatego, że tradycyjne spaghetti carbonara jest dużo prostsze, żeby nie powiedzieć: "ascetyczne", pod względem składników, a ta, w której jest jej więcej, powstała w okolicach Stanów Zjednoczonych. Która wersja carbonary smakuje lepiej? O tym trzeba się osobiście przekonać. Dziś zapraszam na jej mniej klasyczną odsłonę.
- 200 gramów makaronu spaghetti
- 150 gramów wędzonego boczku
- 2 łyżki tartego parmezanu
- 2 żółtka
- mała cebula
- 50 gramów śmietany kremówki 36%
- ząbek czosnku
- kilka listków świeżej bazylii
- sól i mielony biały pieprz
- ewentualnie łyżka oleju rzepakowego.
Makaron gotujemy al dente, w osolonej wodzie, a gdy jest gotowe - odcedzamy, zachowują kilka łyżek wody, z jego gotowania.
W tym czasie boczek kroimy w drobną kostkę i wrzucamy na rozgrzaną patelnię. Jeśli jest bardzo chudy, możemy dodać łyżkę oleju rzepakowego. Podsmażamy ze wszystkich stron przez kilka minut, a następnie zdejmujemy go z patelni, pozostawiając na niej tłuszcz.
Żółtka dokładnie rozrabiamy ze śmietanką i parmezanem. Dodajemy szczyptę soli i dwie szczypty pieprzu. Odstawiamy.
Na pozostałym ze smażenia boczku tłuszczu podsmażamy posiekaną drobno cebulę. Delikatnie ją solimy, aby szybciej zmiękła. Po około 3 minutach dodajemy posiekany czosnek i smażymy całość około 1-2 minuty. Następnie dodajemy podsmażony wcześniej boczek oraz ugotowany wcześniej makaron. Całość mieszamy i podsmażamy 2 minuty. Patelnię zdejmujemy z ognia, dodajemy 3 łyżki wody pozostałej z gotowania makaronu. Na to przelewamy masę śmietankowo-jajeczną i energicznie mieszamy. Patelni nie stawiamy ponownie na ogniu, ponieważ zrobi się jajecznica.
Spaghetti przekładamy na talerze i dekorujemy listami bazylii.
Smacznego!!
Źródło:http://zielonykoperek.blogspot.com/2014/04/spaghetti-carbonara-wersja-zachodnia.html