Wykonanie

Przyszedł czas na szarlotkę, jeszcze w tym roku nie robiłam, a przynajmniej nie robiłam żadnej nowej jej wersji.Moje najlepsze szarlotki to ta z
bezą(ta jest na
mące pszennej, której już nie używam w kuchni) oraz szarlotka nazwana przeze mnie genialną .Dzisiejsza, to szarlotka na bazie genialnej, tylko z innymi
mąkami i innym zwieńczeniem. Szarlotka o maksymalnie dużej ilości
jabłkowego nadzienia i minimalnej ilości ciasta:)Piekłam w tortownicy o śr. 21 cm, ale wyszła niska, więc lepiej zmniejszyć formę, albo trochę zwiększyć ilość składników.Składniki:Ciasto:* 2/3 szklanki zmielonych
migdałów* 1/2 szklanki
mąki gryczanej* 60 g zimnego
masła* 2
żółtka* 1/2 płaskiej łyżeczki
proszku do pieczenia (bezglutenowy mam)* 2 płaskie łyżki
ksylitoluMus:* 1-1.5 kg
jabłek dobrych do rozpieku, u mnie Szara Reneta* ok. 100 g w
sumie bakalii jakich się chce, u mnie:
daktyle,
żurawina,
jagody goji*
cynamon, ile się lubi, ja nie bardzo, więc tylko sypnięcieNa wierzch:* ok. 60 ml
mleczka kokosowego(do zmiksowania z częścią ciasta)* 2 kostki
gorzkiej czekoladyDzień wcześniej, wieczorem, obrałam i pokroiłam
jabłka, po czym je uprażyłam w rondelku podlewając niewielką ilością
wody. Pomyślałam sobie, że jak wstanę rano, to już
będę miała gotowy mus i ciasto raz dwa zrobię.Wieczorem jednak tak często kręciłam się koło rondelka, że na rano zostały z musu resztki. Rano trzeba było dorobić więc kolejną porcję i dlatego nie wiem nawet ile tych
jabłek w musie się znalazło, ale im więcej tym lepiej.Do musu dodałam pokrojone
bakalie i
cynamon i wymieszałam.Nastawiłam piekarnik na 180* C.Przygotowałam tortownicę, czyli wyłożyłam dno papierem do pieczenia, a boki wysmarowałam
masłem. Przeszłam do przygotowania ciasta, czyli ugniecenia wszystkich składników, a
potem uformowania kuli. Z kuli następnie oderwałam ok. 3/4 zawartości i metodycznie, miejsce w miejsce, wyklejałam spód tortownicy i boki, na ile się dało i na ile ciasta wystarczyło. Ponakłuwałam widelcem i zapiekłam w piekarniku ok. 12 min.Po wyjęciu nałożyłam na wierzch
mus jabłkowy.

Tutaj jak zwykle kuchenne pobojowisko:

Resztę ciasta zmiksowałam z
mleczkiem kokosowym. Jest to wariant, który podpatrzyłam (i od razu mi się spodobał) w tym przepisie, tylko zamiast zwykłego
mleka dałam właśnie
kokosowe.Mieszanka miała
mieć konsystencję ciasta naleśnikowego, moja była bardziej gęsta, ale dało się ją rozlać równomiernie po powierzchni ciasta.

Piekłam ok. 30 min, do zrumienienia wierzchu (i popękania, przy okazji).Po wyjęciu odczekałam chwilę i odpięłam formę, a po następnej chwili wyciągnęłam dno.Tutaj jeszcze na papierze:

Po jeszcze następnej chwili (dłuższej tym razem) wyciągnęłam papier i przełożyłam szarlotkę na talerz.Posypałam ją startą
czekoladą.

I po błyskawicznej sesji zdjęciowej zaraz przystąpiłam do degustowania.Szarlotka wyszła tak, jak sobie zaplanowałam, czyli mocno napakowana
musem jabłkowym i lekko tylko otulona
ciastem o delikatnym gryczanym akcencie.Pyszna!!!


"Żadna rzecz nie jest tego warta, by się do niej przywiązać."Budda