ßßß Cookit - przepis na Dżem rabarbarowo-truskawkowy

Dżem rabarbarowo-truskawkowy

nazwa

Wykonanie

*
U nas nadal bardzo truskawkowo i po części przetworowo. W poprzednim poście pokazywałam Wam wspaniały, aromatyczny dżem truskawkowo-bzowy (robiony wg przepisu podanego przez Pinkcake). Tym razem przypomnę Wam jeden z moich ulubionych dżemów : truskawkowo-rabarbarowy wg przepisu Nutinki, o którym pisałam tutaj (klik).
Jedną porcję zrobiłam dokładnie według przepisu, drugą natomiast lekko zmodyfikowałam : zamiast rumu użyłam pomarańczowego likieru Grand Marnier oraz dodałam startą tonkę, która – jak już się okazało w praktyce – świetnie pasuje i do rabarbaru, i do truskawek. I na koniec – miód z kwiatów pomarańczy . Dżem jest wyjątkowo aromatyczny i smakowity. Obawiam się, że będzie znikać równie szybko co ten ‘bzowy’ ;)
*
600 g rabarbaru
600 g truskawek
300-350 g cukru (do smaku)
3 łyżki Grand Marnier (lub innego likieru pomarańczowego)
1 duże ziarenko tonki
1 łyżka miodu z kwiatów pomarańczy
1 łyżka soku z cytryny
opcjonalnie : otarta skórka z 1 cytryny
Truskawki opłukać, odszypułkować, pokroić w ćwiartki i zasypać połową cukru (wymieszanym ze skórką cytrynową, jeśli ją dodajemy) oraz wlać połowę alkoholu. Rabarbar pokroić na małe kawałki, dodać resztę cukru i alkoholu. Odstawić owoce na mniej więcej dwie godziny, aż puszczą sok.
Następnie obydwie preparacje przełożyć do jednego garnka, dodać sok z cytryny oraz otartą tonkę, zagotować mieszając, a następnie odstawić na kilka – kilkanaście minut (możemy też odstawić owoce na kilka godzin lub na całą noc; robię tak bardzo często, nie zawsze mam bowiem czas na to, by skończyć smażenie dżemu w ten sam dzień, szczególnie wtedy, gdy przygotowuję kilka ich rodzajów).
Owoce ponownie zagotować i smażyć je na małym ogniu często mieszając i odszumowując, przez ok. pół godziny (lub do otrzymania odpowiedniej konsystencji). Gdy dżem jest już gęsty dodać miód, wymieszać i smażyć jeszcze kilka minut.
Gorący dżem przełożyć do wyparzonych lub wypieczonych słoików, dobrze zakrźcić i zapasteryzować (lub tylko pozostawić do wystygnięcia, bez pasteryzacji).
*
* * *
*
(edycja : by wszystko znalazło się w jednym miejscu, dodaję również linka do wpisu o pektynach i przetworach – klik)
A propos pasteryzacji
Od niedawna promuję pasteryzację oraz wcześniejsze wypiekanie słoików w piekarniku, a nie jak do tej pory – polecane przez Mamę ;) wekowanie słoików w wielkim garnku wypełnionym gorącą wodą. Przyznam szczerze, że tego gotowania powoli miałam już dosyć ;) tym bardziej, że w jednym garnku mieściło się niewiele słoiczków na raz. Z pasteryzacji jednak nie chciałam zupełnie zrezygnować, zazwyczaj bowiem dodaję dosyć mało cukru do przetworów i nie chcę ryzykować, że za kilka miesięcy powierzchnia dżemów pokryje się pleśnią. I tutaj z pomocą przyszła pasteryzacja w piekarniku, którą i Wy pewnie już znacie. Możecie o tym przeczytać np. na forum Maluchy.pl (klik), lub na forum CinCin (tutaj – klik lub tutaj – klik)
Ja robię to nieco inaczej, nie pasteryzuję bowiem przetworów przez całą godzinę, a jedynie tyle, ile robiłam to w sposób tradycyjny (czyli średniej wielkości słoiki ok. 20-25 minut, większe – odpowiednio dłużej, całkiem małe – nieco krócej).
Najpierw myję słoiki i zakrętki i odstawiam na suszarkę, by lekko obeschły. Następnie wstawiam je do zimnego piekarnika, który rozgrzewam do 120-130°C i wypiekam je przez ok. 15 – 20 minut. Gdy przygotowywany dżem ma już odpowiednią konsystencję przekładam go do gorących słoików (uwaga! nie zapominamy o trzymaniu słoika rękawicą lub grubą ściereczką ;) ) i szczelnie zakręcam. Możemy oczywiście zatrzymać się na tym etapie, stawiając gorące, dobrze zakręcone słoiczki do góry dnem, ja jednak – dla pewności – pasteryzuję je dodatkowo w piekarniku. Słoiki z gorącym dżemem natychmiast po zakręceniu ponownie wstawiam do piekarnika i pasteryzuję je w tej samej temperaturze przez ok. 20 minut. Po tym czasie wyłączam piekarnik, uchylam drzwiczki i pozostawiam słoiki w piekarniku do całkowitego wystygnięcia.
Polecam wszystkim tę metodę, gdyż jest wyjątkowo praktyczna i nieskomplikowana. Koniec z trzema wielkimi garnkami wody na kuchence, z pilnowaniem odpowiedniego ‘bulgotania’ w nich, koniec ewentualnego pękania słoiczków czy dostawania się wody do tych źle zakręconych (na szczęście, przytrafiło mi się to tylko dwa razy…).
*
Moja ‘zabawa’ z przetworami zaczęła się prawie 10 lat temu. Pierwsze modyfikacje przepisów polegały przede wszystkim na drastycznym zmniejszaniu ilości cukru ;) Później zaczęłam eksperymentować z różnymi ‘dodatkami’. Jednym z bardzo udanych eksperymentów był np. dżem figowy z dodatkiem otartej skórki pomarańczowej i rumu (robiony był na specjalne ‘zamówienie’ przyjaciółki ;) ). Było też kilka przetworów warzywnych, jednak to te owocowe przygotowuję teraz najczęściej.
W tym roku dodatkowo oprócz dżemów zainteresowały mnie… nalewki owocowe :)
Właśnie nastawiłam pierwszą, truskawkową :
*
*
Tego samego dnia znalazłam jednak również dwa nieco inne (choć i tak dosyć do siebie podobne) przepisy, dlatego przy najbliższej okazji (czyli podczas następnej wizyty na truskawkowym polu ;) ) nastawię nalewki wg. pozostałych przepisów, by móc je potem porównać. W tym temacie jestem zupełną nowicjuszką i ciekawa jestem bardzo, jak sposób przygotowania i maceracji (składniki bowiem i proporcje są dosyć podobne) wpłynie na smak danej nalewki. Oczywiściej później szczegółowo Was o tym poinformuję, jak na razie jednak trzeba będzie się uzbroić w cierpliwość ;)
*
A teraz już powoli nadchodzi również czas czereśni :)
*
*
W środę na targu nie mogłam im się oprzeć i zakupiłam te pierwsze, tutejsze :) choć niestety nie są jeszcze tak słodkie i aromatyczne jak być powinny. Pocieszam się jednak, że już całkiem niedługo takie właśnie będą ;)
*
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę wszystkim udanego weekendu :)
*
PS. Wczoraj dodatkowo przygotowałam syrop z kwiatów bzu i cytrusów prezentowany przez Margot ; jest on absolutnie niesamowity! Jeśli macie jeszcze dostęp dpo kwiatów bzu – zróbcie go koniecznie!
*
Źródło:http://www.beawkuchni.com/2010/06/przetwory-truskawkowe-i-slow-kilka-o-pasteryzacji.html