ßßß




Jak zwykle wszyscy biorący udział ciężko pracowali i wykonywali swoje – przydzielone przez Karimę zadania.Zaczęliśmy od przygotowania jalanżi – faszerowanych liści winogron. Myślałam sobie – znam to danie, najadłam się go na greckich wyspach i w tureckich kurortach – to było miłe zaskoczenie, bo jalanżi to zdecydowanie inny smak. Zaczęliśmy od tego dania, bo po zawinięciu farszu w liście, musiało się długo gotować.












W tym czasie przygotowaliśmy kolejne danie: placki z pietruszki – ejjeh. Placki z pietruszki, bo głównym składnikiem jest natka pietruszki, a do tego mnóstwo aromatycznych ziół i przypraw. Placki mają zupełnie nieoczywisty smak.








Również z posiekanej natki zrobiliśmy sałatkę tabule – uwielbiam.
Powstała sałatka z bakłażana w miętowym sosie na bazie jogurtu – prosta i orzeźwiająca.

Kolejną potrawą było fatte ze smażonego chlebka pita i gotowanej cieciorki z dodatkiem tahiny. Smak zaskakujący, cieciorka miękka, polewa z masła klarowanego – niebo w gębie.



Na koniec jak zwykle deser, tym razem nietypowy. Zrobiony z kaszy kukurydzianej, różnymi dodatkami i oczywiście masła, wody różanej i sera szelal. Deser genialny, bo można go przygotować w 10 minut.


Jak tu nie kochać kuchni syryjskiej 😋Najprzyjemniejszym czasem jest czas wspólnego posiłku. Wtedy wszyscy bez wyjątku siadamy przy wspólnym stole i smakujemy te pyszności, a atmosfera jest trochę jak w święta.




Bardzo polubiłam to miejsce i Karimę i Wiktorię i Karolinę i mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec mojej syryjskiej przygody.