Wykonanie
To chyba najlepszy pasztet jaki
jadłam, wyrazisty ale jednocześnie delikatny, do tego łatwy i bardzo szybki, bez pieczenia, spokojnie zdążycie zrobić go na jutrzejszy wieczór sylwestrowy.Nazywam go roboczo 'pasztet Beaty', ponieważ przepis to jeden z jej przepisów, chociaż na moim blogu bardzo podobny pojawił się już bardzo dawno; smażone
wątróbki,
cebulka,
brandy,
masło i to tyle, pasztet gotowy.Pasztet można zrobić z
wątróbek gęsich albo drobiowych, można też je pomieszać w dowolnych proporcjach.
Składniki:200 g miękkiego
masła i 100 g do polania4 posiekane
szalotki3 ząbki
czosnku posiekane500 g
wątróbek ( gęsich lub drobiowych )oczyszczonych z błonŚwieża
szałwiaOk. 50 ml
brandy (
koniak,
whisky)
Sól,
pieprzGałka muszkatołowa,
imbirGałązki
rozmarynu lub
szałwii do dekoracji
Jak zrobiłam:Na patelni rozgrzałam
oliwę, wrzuciłam
szalotki i posiekany
czosnek, smażyłam przez 10 minut. Przełożyłam do miseczki.Na tej samej patelni bardzo szybko, na silnym ogniu usmażyłam
wątróbki z
szałwią, przez około 3 minuty, powinny być jeszcze lekko różowe. Wlałam
brandy, zapaliłam i smażyłam jeszcze przez 1 minutę, przewracając. Zblendowałam razem z usmażoną
cebulką i
czosnkiem. Dodałam
sól,
pieprz, gałkę i
imbir,
potem bardzo miękkie
masło ( zostawiłam
masło do polania, które podgrzałam i sklarowałam ), zmiksowałam całość.Masę
pasztetową przełożyłam do miski, polałam roztopionym
masłem, położyłam na wierzchu gałązki
szałwii. Wstawiłam do lodówki. Podawałam ze świeżą
bagietką.