Wykonanie
„Rzutem na taśmę”, kilka dni przed końcem roku, wybraliśmy się na ostatnie w 2013 burgery. Tak, to się już robi nudne, bo ile można jeść
bułek z kotletem. Ale
dajcie im szansę i czytajcie dalej ;)At the end of 2013 we went to another burger place. Yeah, it’s getting boring – burgers again. But give them a chance and keep on reading ;)O Ale burger dowiedziałam się zupełnie przypadkiem – dostałam maila z informacją, że takie miejsce istnieje. Po prostu. W natłoku spraw odkładałam wizytę przez kilka tygodni, aż w końcu „na spontanie” postanowiliśmy sprawdzić co wyróżnią tę burgerownię na tle innych (Burger Mama tu-> KLIK i tu -> KLIK,
Bobby Burger tu -> KLIK).I got to know about this place by accident – I got an email, that there is another burger place in Ursynów, Warsaw. That’s it. Having lots of stuff to do, I postponed the visit for a few weeks, but finally got there. It was spontanious – had to do something near by, so thought „why not go to Ale burger?”. And we
were curious, what’s the difference between this place and other that we already know (Burger Mama here-> KLIK and here -> KLIK,
Bobby Burger here -> KLIK).
Byliśmy (jak zwykle) w biegu, także złożyliśmy zamówienie na wynos. Ja wybrałam burgera wege z pikantnym sosem zamiast
ketchupu, natomiast B wziął (tradycyjnie) czisbejkon. Do tego fryty i
sałatka. I to właśnie nad
sałatką chciałabym się na moment pochylić. O tym, że była świeża nie ma co pisać – była. Że na wierzchu miała podprażone
płatki migdałowe – widać to na zdjęciu. To, co zasługuje na największą uwagę, to
gruszka. Nie zapytałam „co z nią zrobili”, bo braliśmy zamówienie na wynos i spróbowałam jej dopiero w domu, ale zrobili z nią „coś” tak pysznego, że jakbym miała słoiczek wypełniony „taką”
gruszką, to jego zawartość zniknęłaby w ekspresowym tempie.
Gruszka jest
absolutną gwiazdą.Drugi plus – frytki. Kształt jak w wymienionych wyżej burgerowniach, ale były chrupiące. I smakowały tak… jak na koloniach albo nad morzem na wakacjach? Ciężko to określić, w każdym razie chrupały i jak spróbowaliśmy ich w samochodzie i 20 minut później w domu.We
were on the run (as usual), so we ordered „to go”. I chose wege burger with hot sauce instead of
ketchup, B chose (as always) „czisbejkon” (cheese & bacon). Fries and salad. And I’d like to say a few words about the salad right now. There’s no sence to write that it was fresh – it was. That there
were almond slices on top – you can see them on the pic. The thing that „made this salad” was pear. I didn’t ask „what did you do to it??”, because, as I said, we took our burgers
home and that’s
were I took the first bite. It was really good. I don’t know what „happened” to the pear, that made it so tasty, but if I had a jar full of pears like this, it would get empty pretty fast. Pear was a star of the salad.Another plus – fries. In a shape like the ones we ate in other burger places, but they
were crunchy. And tasted like.. on summer vacations? Hard to explain, but eaither way they
were crunchy when we tried them frist in the car and when we got
home about 20 minutes later .
Czizbejkon, jak sama nazwa wskazuje, zawiera
ser i
bekon ;) I bardzo dobrego kotleta – nie był krwisty, nie był za bardzo wysmażony – taki w sam raz.
Bułka też super, warzywa świeże. Zdecydowanie godny polecenia.Czizbejkon, as the name suggests, contains cheese and bacon ;) And a
very tasty meat – it wasn’t raw, it wasn’t overcooked – just the way it should be. Bun was also good, vegetables
were fresh. Worth it’s price .
Wege z kolei zawierał kotlet z (mam nadzieję, że nic nie pomylę) –
fasoli,
kuskusu i
cieciorki. Miał kremową (!) konsystencję. Nie żartuję. Nie sypał się, nie rozpadał, za to jakby się chciało rozsmarować go nożem, to nie byłby to duży problem. Była to swego rodzaju niespodzianka, bo wege kotlety często są suche i się rozsypują. Ostry sos był pysznie pikantny,
cebulka idealna. Jedyny minus to
bułka – trochę sucha :/ Jak dla mnie albo więcej „mokrych” składników do środka, albo inna buła. Reszta smakowita.Wege on the other hand had (I hope I’m not mistaken) – bean, couscous and chickpeas cutlet. It had creamy (!) consistnecy. I’m not joking. It wasn’t falling apart, but if you wanted to spread it over a bun with a knife, it wouldn’t be a problem. It was kind of a surprise, because vege cutlest are usually dry and fall apart.
Chilli sauce was nicely hot, onion was great. Only minus was a bun – it was to dry :/ To me there should be
more „something wet” (veggies, sauce) inside or a different bun. The rest was delicious .
Czy jeszcze kiedyś wybierzemy się do Ale burger? Jak będziemy w okolicy – tak :) Ponieważ każdy element naszego zamówienia był idealny lub bliski ideałowi.Would we ever go to Ale burger again? If we’re in the area – sure :) Every part of our order was perfect or near perfection.