Wykonanie
Najlepszemu indyjskiemu lokalowi, w jakim dotąd
jadłam, czyli Taj Indii wyrosła bardzo poważna konkurencja w postaci nowo powstałej, przepięknie urządzonej restauracji Tavaa, która serwuje również wyłącznie indyjskie jedzenie. (Choć tak naprawdę jedna się od drugiej różni, obie serwują inne dodatki, pomijając już fakt, że Taj India ma przepiękne położenie, choć trochę na obrzeżach miasta, podczas kiedy Tavaa
mieści się w centrum Poznania, więc każda z lokalizacji ma zupełnie inne bezsprzeczne walory.)A przechodząc do jedzenia… obiad był tu prawdziwą ucztą z iście królewską obsługą. Wszystkie dania, których miałam najwyższą przyjemność spróbować, polecam w dwustu procentach. Rekomenduję zatem: świeżutki i wspaniały Naan, czyli
chleb z białej
mąki pszennej wypiekany w piecu tandoor (ogromna porcja za 7 zł), doskonałe Roti –
chleb bardzo zbliżony do Naan, ale z
mąki razowej (6 zł), wyjątkowo delikatną, elegancką i rozbrajająco pyszną przystawkę Tandoori Garlic Prawn, czyli
krewetki marynowane w
sosie czosnkowym i grilowane w piecu tandoor (porcja prawie dla dwóch osób za 22 zł), niebiańskie, doskonałe, szlachetne Lamb Handi, czyli kawałki
jagnięciny duszone w
cebulowo-
pomidorowym sosie na bazie
orzechów nerkowca (to jedna z kilku najdroższych pozycji w karcie – duża porcja wraz ze słusznym przydziałem
ryżu, do której dodatkowo dostałam także – czego się zupełnie nie spodziewałam – ciekawą pikantną
sałatkę, kosztowała 32 zł), wspaniały, delikatny Butter Chicken, czyli kawałki
kurczaka bez kości marynowane w
jogurcie z dodatkiem przypraw, grilowane w piecu tandoor i podawane w delikatnym sosie kremowym z
pomidorów (również z
ryżem i wspomnianą
sałatką za 29 zł), nie za słodki i znakomity, niesłychanie ciekawy Gajar Ka Halva, czyli deser
marchewkowy (8 zł) oraz rewelacyjne Gulab Jamun, czyli indyjskie pączki
serowe w słodkim
syropie (10 zł). Jakby tych kulinarnych uniesień było mało, zostałam w ramach czekadełka poczęstowana doskonałą
sałatką spoza karty z
pomidorem,
cebulką i
czosnkiem, której zaskakującym głównym składnikiem okazały się…
orzeszki ziemne – była fantastyczna i niesłychanie oryginalna.Podsumowując: obiad w restauracji Tavaa zaliczam do jednego z najlepszych i najmilszych w moim życiu. Jedyna rada, jaką
mogę mieć dla gości, którzy – podobnie, jak ja – nie tolerują zbytniej ostrości potraw, to zaznaczenie tego faktu kelnerce przy zamawianiu. Jestem najlepszym dowodem na to, że i takie osoby wyjdą z restauracji w pełni usatysfakcjonowane. Polecam najserdeczniej!;)