Wykonanie
Lubicie maliny? Ja lubię i to bardzo, a że moja cudowna mama posadziła jakiś czas temu krzaczki
malin w pobliżu domu,
mogę się nimi zajadać do woli.No ale jedzenie ich cały czas w tej samej, świeżej formie nie tylko sprawia przyjemność ale także inspiruje do stworzenia soku lub upieczenia ciasta...Szukałam i dość szybko znalazłam przepis na (jak twierdzą w
sieci) przepyszne ciasto i muszę powiedzieć, że to najprawdziwsza prawda. Na dodatek zrobienie go jest prawie tak samo przyjemne jak jedzenie (o ile lubicie pichcić).Musimy
mieć:Składniki na ciasto:2,5 szklanki
mąki pszennej (np.tortowa, poznańska)5
żółtek (
białka zostawiamy na pianę)250 g
masła lub
margaryny3 łyżki
cukru pudru2 łyżeczki
proszku do pieczeniaSkładniki na
bezowo-budyniową warstwę:7
białek1 szklanka
cukru3 budynie
waniliowe (bez
cukru)3/4 szklanki
oleju500 g
malin do ułożenia na piance.Zaczynamy od wysypania przygotowanej
mąki na blat (lub na stolnicę). Do
mąki dodajemy miękkie
masło (takie łatwiej będzie zagniatać),
cukier,
żółtka,
proszek do pieczenia...czyli wszystko co wchodzi w skład naszego kruchego:).Zaczynamy zabawę, która ma na celu połączenie wszystkiego tak aby uzyskać kulkę, która konsystencją będzie kojarzyć się z plasteliną. Powyższe proporcje powinny dać właśnie taki efekt.
Naszą pachnące już teraz ciasto dzielimy na dwie nierówne części (na tak zwaną większą i mniejszą połowę). Ciasto chowamy do lodówki na ok. 2 godziny ale można je wykorzystać nawet następnego dnia.Schłodzone ciasto (większą połowę) wyciągamy i trzemy na grubych oczkach tarki bezpośrednią na blachę wysmarowaną masłemlub wyłożoną papierem do pieczenia. Maślane wiórki rozkładamy równomiernie na blasze i lekko dociskamy palcami.Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni i wkładamy tu ciasto na ok.20 min.Zarumieniony i mega pachnący spód ciasta wyciągamy i czekamy aż wystygnie.No i tym samym pierwszą część mamy za sobą. Teraz przygotowujemy budyniową piankę czyli
część, którą osobiście lubię najbardziej. Ubijamy
białka i kiedy już będą sztywne dodajemy po łyżce
cukru (aż się skończy:)), następnie dodajemy budynie (także stopniowo) a na koniec wlewamy bardzo powoli
olej. Proste, prawda?Puszystą masę wylewamy na ostudzony spód ciasta a na niej układamy
maliny (najładniej będą wyglądały ułożone otworem do góry).Pamiętacie, że w lodówce mamy mniejszą część kruchego ciasta? Czas je zetrzeć na grubej tarce bezpośrednio na
maliny i równomiernie je rozłożyć.Teraz ciasto wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na ok 20 min (aż góra będzie zarumieniona).
Już Wam zazdroszczę tego smaku..a co tam...zrobię sobie kolejne. Smacznego:)
Ostatecznie inspirowałam się przepisem znalezionym na blogu Moje wypieki.