Wykonanie
Poniższy tekst napisałam kilka dni temu, ale nic nie stracił na aktualności, nadal szaro i ponuro :-(Należałoby napisać skargę do nieba. Ktoś, kto tam u góry zarządza pogodą, wszystko pomylił i zamiast nam tu włączyć pogodę lipcową, dał nam KWIETNIOWĄ! Premiera moich nowych poduszek na krzesła balkonowe wypadła blado. Wiem, sama jestem sobie
winna, kupiłam ecru, więc mam blade ecru. Nie dałam się zbić z tropu i mimo przejmującego zimna, umieściłam je na ich nowych stanowiskach, a żeby uchronić je przed kolejną ulewą, rozwinęłam nad nimi markizę. A co tam, jest lipiec? Jest lipiec.Ojej właśnie burza się zaczyna, już dziś piąta. Markizę chyba muszę zwinąć, bo mi wichura zaraz ją w siną dal z wiatrem poniesie.Każdy medal ma jednak dwie strony.
Siedzę sobie bowiem na kanapie, piszę i słucham
radia (dziwnym sposobem dziś cały czas lecą piosenki o lecie!). Dzięki takiej aurze nie musiałam w tym roku wykonywać mozolnych prac ogrodowych, miałam świetną wymówkę, za każdym razem, jak już się zebrałam, zorganizowałam narzędzia, znalazłam rękawiczki (niestety obie lewe – czyżby to był znak?), zrywał się wiatr i padał deszcz. Od czasu do czasu zdarzały się ładne chwile (nie dni), ale wtedy miałam również wymówkę – wtedy akurat musiałam pracować. Jednak nie jest tak źle. Zapomnijmy o lecie. Jak nie będziemy za wiele oczekiwać, nie będziemy rozczarowani. Nic mnie przynajmniej nie rozprasza i nie odrywa od mojej kuchni, upiekłam już 2
chleby rodzynkowe, trzeci orkiszowy się piecze, a oprócz tego wypróbowałam przepis na
ciasteczka. Jak tak dalej pójdzie, zdążę jeszcze niechcący cały dom posprzątać. Dla tych, którzy jakimś cudem mają upały (takie mnie słuchy z dalekich stron dochodzą) mam obiecane tutaj
ciasteczka prosto z Turcji. Znów nieco zmodyfikowane ze względów techniczno-niezdarnych. W przepisie jest wyraźnie napisane, że należy je smażyć na
oleju w szerokim garnku lub frytkownicy. Tak też zrobiłam, ale zamiast ładnych, prościutkich
ciasteczek wyszły mi same esy-floresy, postanowiłam więc resztę upiec w piekarniku. Upewniłam się u mojej tureckiej przyjaciółki, czy mimo wszystko moje
ciasteczka nadal zaliczają się do tradycyjnych tureckich i na szczęście okazało się że tak.Jednak te krzywe były o wiele lepsze, bo napiły się mocno
syropu, a to jest właśnie główną cechą tureckich wypieków.S
yrop :
350 g
cukruCiasto:60 g
kaszy manny170 g
mąki1 łyżka
cukru20 g
masła3
jajka20 g
mąki ziemniaczanej1 litr
oleju do smażenia2 łyżki drobno posiekanych
pistacjiNajpierw przygotować
syrop.
Cukier i 3/4 litra
wody gotować na małym ogniu ok. pół godziny i odstawić do ostudzenia.Następnie przygotować ciasto.
Kaszę manną i
mąkę wymieszać. 250 ml
wody,
cukier i
masło zagotować. Zmniejszyć ogień, dodać
mąkę z
kaszą manną i energicznie mieszając cały czas podgrzewać, do czasu, aż powstanie klucha i nie będzie przywierać do garnka. Kluchę przełożyć do miski, dodać
jajka,
mąkę ziemniaczaną i mieszać, aż powstanie gładkie ciasto.
Olej rozgrzać w szerokim garnku lub frytkownicy. Za pomocą rękawa z końcówką w kształcie płaskiej gwiazdki wyciskać paski długości ok. 4 cm, kłaść je na gorący
olej i smażyć na złoto. Układać warstwami na papierze kuchennym, aby odsączyć nadmiar tłuszczu. Gotowe
ciasteczka namoczyć w
syropie (muszę się porządnie napić) i posypać
pistacjami.O, proszę, właśnie mówią w
radiu, że dziś najchłodniejszy dzień tego lata. Pani Kotka też jest tego zdania i uwiła sobie wygodne gniazdko w pościeli. Jak zwykle zdjęcie nie jest zbyt ostre, bo należy ona do gatunku sceptyków totalnych i jak tylko widzi, że mam w ręku coś czarnego (aparat fotograficzny), postanawia natychmiast się ewakuować i po sesji. Pstrykam więc jak popadnie i gdzie popadnie, w nadziei, że chociaż na jednym ze zdjęć można będzie rozpoznać choćby sylwetkę kota.