Wykonanie
W ramach Weekendowj
Cukierni # 3 postanowiłam upiec
bezę Pawłowej [ oczywiście upiekłam , ale nie zdążyłam zrobić zdjęcia] ..zostały
żółtka i takim oto trafem są pączki [a raczej były - bo już dawno zjedzone]...Pączki mojej Mamy , a raczej Mamy Viridianki były pyszne..Ja zrobiłam z połowy porcji..1 kg
mąki1 szklanka
mleka + dodatkowo100g
drożdży150g
cukru + kilka łyżek
cukru z prawdziwą
wanilią150g
masła, rozpuszczonego i ostudzonego12
żółtekkieliszek
rumudodatkowo:
konfitura różana
olej do smażenia
cukier puder do posypania
Mąkę przesiać do dużej miski.
Drożdże rozpuścić w
mleku, dodać łyżkę
cukru i
mąki, odstawić w ciepłe miejsce do napuszenia.
Żółtka ubić z
cukrami na kogel-mogiel. Do
mąki dodać
masło, ubite
żółtka, napuszony zaczyn,
alkohol i wymieszać drewnianą łyżką, jeśli ciasto jest za suche (a takie jest;)) dodać
mleka (ciasto nie ma być gęste a lepiące, dlatego mieszamy łyżką). Odstawiamy do wyrośnięcia na ok. godzinę.Po tym czasie połowę ciasta dzielimy na połowę i na podsypując
mąką rozwałkowujemy na grubość ok. 0,5 cm. Szklanką wycinamy krążki. Na połowie krążków układamy malutką łyżeczką (taką do
kawy)
konfiturę. Zlepiamy brzegi i nadmiar ciasta odcinamy tą samą szklanką. Powtarzamy czynność aż do wyczerpania ciasta. Odstawiamy pączki na podsypanej stolnicy do porządnego napuszenia się, otrzepujemy z nadmiaru
mąki, a następnie smażymy w gorącym
oleju (ja smażyłam 4 minuty z jednej, 3 z drugiej i
potem jeszcze minutkę z pierwszej strony). Pączki odsączyć na ręczniczkach papierowych a po ostudzeniu oprószyć
cukrem pudrem.