Wykonanie
Karnawał trwa, to doskonały czas na
drożdżowe wypieki. Wprawdzie myślałam o racuchach z pączkowego ciasta, ale staram się liczyć kalorie i wykalkulowałam, ze upieczone
drożdżowe słodkości będą mniej tuczące niż smażone… Zrobiłam te bułeczki podobnie, jak kiedyś
cynamonowe – rozwałkowałam
drożdżowe ciasto, polałam stopionym
masłem , posypałam
cukrem i
orzechami, zwinęłam w rulon i pokroiłam w grube plastry. I ćwiczę silną wolę, żeby zostawić więcej dla domowników a samej spróbować symbolicznie60 dkg
mąki30 g
drożdży1/4 kostki
masła2
jajka3 łyżki
cukru i jedna
cukru z
waniliąszklanka
mleka1/2 łyżeczki
soliłyżka
wiśniówkiMasa :1/2 kostki
masła2/3 szklanki zmielonych niezbyt drobno
orzechów4 łyżki
cukruOrzechy miałam w
trzech gatunkach – połowa włoskich, po 1/4 ziemnych i
nerkowców. Te dwa pierwsze gatunki obrałam przy pomocy
męża, dodałam
nerkowce i zmieliłam w blenderze, nie tak drobno, żeby były wyczuwalne kawałki.
Drożdże roztarłam z łyżeczką
cukru, dodałam 1/2 szklanki letniego
mleka, posypałam łyżką
mąki i odstawiłam do wyrośnięcia. W międzyczasie stopiłam i przestudziłam
masło i wymieszałam
cukier z
jajkami.Do miski wsypałam
mąkę ( 1/5 kg, resztę zostawiłam na później ), posoliłam , dodawałam stopniowo mieszając : wyrośnięty rozczyn,
jajka z
cukrem, resztę
mleka, stopione
masło w temperaturze pokojowej i
wiśniówkę dla aromatu i lepszego wyrastania. Wyrabiałam drewnianą łyżką aż ciasto zaczęło odstawać od brzegów miski i pojawiły się pęcherzyki powietrza. Postawiłam przykryte w ciepłym miejscu do podwojenia objętości, co trwało około 40 minut.
Masło rozpuściłam i lekko wystudziłam.Do wyrośniętego ciasta dodałam resztę
mąki i wyrobiłam. Podzieliłam je na dwie części, każdą rozwałkowałam na omączonym blacie na prostokąt , posmarowałam stopionym
masłem, posypałam
cukrem i
orzechami po czym zwinęłam w rulony. Pokroiłam je na plastry ok 3, 5 cm i położyłam na natłuszczonych blachach . Postawiłam je w ciepłym miejscu na 10 min, do podrośnięcia.Piekłam w 180 C około 20 min, do zrumienienia.
Pierwsze zjedliśmy ledwo trochę przestygły a i na zimno zajadane są ze smakiem. Ja dziś obudziłam się nieco wcześniej niż zwykle w sobotę i jak sobie przypomniałam o bułeczkach , to zaraz zrobiłam sobie
kawę i zjadłam do niej jedną – smakowała bosko !Dobrze, że oprócz bułeczek upiekłam też placek, bo czuję, że dziś na podwieczorek a na pewno do wieczora pójdzie reszta.Smacznego !