Wykonanie
Przygotowałam małe blogowe urozmaicenie. Jesteście gotowi na smakowite połączenie literatury i gotowania - w takiej formie, jakiej na Book Me jeszcze nie było?Cykl Przy jedzeniu się (nie) czyta! jest
owocem współpracy Book Me a Cookie i portalu kulinarnego Bobyy.pl. Od dziś oprócz wypiekowo-książkowych słodkich wpisów, co tydzień dodatkowo zrecenzuję dla Was jedną nowość wydawniczą i podpowiem Wam, którą książkę warto przeczytać, a co w księgarni omijać szerokim łukiem. W każdy piątek wezmę na warsztat jeden tytuł - z mniej lub bardziej wyraźnym
wątkiem kulinarnym. A jako że Book Me a Cookie to połączenie czytania i gotowania, nie obejdzie się bez
ciasteczka. Przełamując konwencję, będzie trochę na opak - to książka zagra główną rolę, słodkość będzie w całości inspirowana danym tytułem. Przekonajcie się, czy wszystkie książki okażą się słodkim - czy może jednak słodko-kwaśnym - źródłem inspiracji.Zaczynamy - niech Długi weekend czyni honory.

Zabójstwo, śledztwo, poszlaki i ... spaghetti aglio oglio i peperoncino. Bynajmniej nikt tu nikogo nie morduje nitkami
makaronu.Zamiast tego komisarz warszawskiej policji Robert Nemhauser ma do rozwikłania zagadkę śmierci znanego ekologa, który ginie od - jak eufemistycznie głosi oficjalny raport policji - uderzenia w głowę figurką metalową bóstwa typu wschodniego (dla niepoznaki: Buddy, ale jak to brzmi: "zginął od uderzenia Buddą"?). Żeby było zabawniej, zbliża się długi weekend i pół Warszawy wyjeżdża za miasto. Co nie ułatwia prowadzenia śledztwa. Bo do kogo zwrócić się o pomoc, kiedy głównym problemem prawie całej stołecznej policji jest nie to, kto zabił, a za ile minut ugriluje się
karkówka.?Na dodatek żona Nemhausera w poszukiwaniu pracy wylatuje na kilka dni do Amsterdamu i zostawia mu pod opieką dzieci - dwójkę bliźniaków, dla których nadrzędnym celem życiowym jest nieustanna rywalizacja o zabawki. Do tego należy doliczyć - nadążacie? - jeszcze Jasia - przyjaciela naszego warszawskiego policjanta - który wpada na genialny pomysł otwarcia własnej restauracji i jako szefa kuchni widzi w niej nie kogo innego, jak Nemhausera. A ten nie dość, że ma na głowie śledztwo, niecierpliwiące się media i własne dzieci, to jeszcze niespodziewanie odbiera telefon od dawnej koleżanki, która
mówi, że jej mąż nie żyje i wygląda na to, że zabił go... własny gabinet.Tak, i tutaj robi się naprawdę zagadkowo.Hagen napisał świetny kryminał. Wiarygodnie osadzony w
polskich realiach, z niebanalnymi zwrotami akcji i całym wachlarzem oryginalnych postaci, z których chyba największym indywiduum jest Marian, dla przyjaciół
Mario, wspólnik Nemhausera. W przerwach od bluzgania na lewo i prawo oraz rzucania luźnych komentarzy na temat otaczającej go rzeczywistości, przy których można się popłakać ze śmiechu ([
Mario:] "Po dobroci nam powiedzą co i jak?", "A jeśli są niewinni?", "Niewinna to Matka Boska była", olbrzym machnął ręką. "Od tego czasu niewinnych nie stwierdziłem" .) w głowie ma tylko jedno: czerwoną lampkę z napisem "jeść!".

Zresztą nie tylko on jest prawie non stop głodny. Bliźniaki Neumhausera: Cyryl i Metody, z którymi żona zostawia go na kilka dni, co chwilę żądają kanapek z
szynką. I nie tylko...

Wciągnęłam się w kryminał Hagena tak, że nagle z 18.00 zrobiła się 23.45 i musiałam polecieć po drugi zegarek, żeby upewnić się, aby mój aby nie dostał turbodoładowania. Ale nie. Książka do samego końca trzyma w napięciu, bo do ostatnich kilkudziesięciu stron nie wiadomo, kto zabił. Świetna mieszanka charakterów, kilka
wątków, które jednak dobrze spajają się ze sobą w jedną, logiczną całość. I główny bohater - nie w typie supermacho, który
spod ciemnych okularów patrzy wzrokiem "hej mała, rozwiążę każdą zagadkę", ale żonaty, z dwójką rozbrykanych maluchów, przezabawnym wspólnikiem i roztrzepanym przyjacielem prowadzącym restaurację. Taki nasz, swojski policjant-detektyw.Tak sobie myślę, że byłby z tego dobry film, bo książka jest właściwie gotowym materiałem na scenariusz.

Wydawnictwo: W.A.B.Wydanie IWarszawa 2011Stron: 480Myślicie, ze tajemnica to tylko domena kryminałów? Nie do końca. Tajemnicze może być też życie. Albo druga osoba. Albo muffinka.Tajemnicze muffinySkładniki na 12 muffin:80 g miękkiego
masła80 g
cukru1 duże
jajko2 łyżki
mleka100 g
mąki1,5 łyżeczki
proszku do pieczenia (albo
sody oczyszczonej)słoiczek gęstego
dżemu do wypełnienia wnętrza

Przygotowanie:Nagrzej piekarnik do 180 stopni C. Formę do muffinek wyłóż papilotkami.
Masło i
cukier utrzyj na puszystą, jasnożółtą masę. Wbij
jajko i dodaj
mleko. Wymieszaj. Do miski wsyp
mąkę wymieszaną z
proszkiem do pieczenia (lub
sodą). Wymieszaj szpatułką lub łyżką tylko do momentu, kiedy składniki się z grubsza połączą (masa nie musi być idealnie gładka).Wstaw do piekarnika na 15-20 minut. Muffiny zaczną się brązowić na wierzchu. Po upieczeniu wyciągnij i przestudź. Kiedy nie będą już ciepłe, zrób nożem okrągłe nacięcie na wierzchu każdej babeczki i łyżką wydziub trochę środka. Do dziurki nałóż
dżem i przykryj czapeczką odciętą wcześniej nożem. Tak dla niepoznaki.

Recenzje książkowych nowości co piątek na blogu i na bobyy.pl .