ßßß Cookit - przepis na W stolicy Guinnessa

W stolicy Guinnessa

nazwa

Składniki

Wykonanie

17 marca to Dzień Św. Patryka, patrona Irlandii, zatem czemu nie napisać coś o Dublinie.
Weekend w Dublinie to bardzo dobry pomysł na niezapomnianą wycieczkę.
Nie każdemu Dublin się podoba, mnie za to zaskoczył.
Zachwyca architekturą, można podziwiać zabytki zarówno mające po kilkaset lat, jak i bardzo nowoczesne budowle.
Przyzwyczajona jestem do kultury śródziemnomorskiej, a to był mój pierwszy styk z kulturą anglikańską.
Od razu człowiek spostrzega, że Dublin tętni życiem i nie pozwala nudzić się nikomu. Ilość pubów może przerazić.
Jedyne co mnie wkurza, to ruch lewostronny. Prawie cały świat jeździ po prawej stronie, oni sobie wymyślili, że będą jeździć po drugiej. Zupełnie bez sensu. To całkowicie nienaturalne. Na każdym przejściu dla pieszych, mój mąż mnie łapał, bo patrzyłam w złą stronę.
Miasto najlepiej zwiedza się pieszo, pozwala to na uniknięcie korków i na podpatrzenie życia kosmopolitycznego miasta.
Nasze zwiedzanie zaczęliśmy spacerem brzegiem Liffey i jej sławnego mostu Ha’penny, który jest jednym z najstarszych żelaznych mostów na świecie. Na początku nazywał się mostem Wellingtona, a dziś jego oficjalna nazwa to most Liffey. Nazwa Most Półpensowy wzięła się od wysokości opłaty pobieranej za przekroczenie mostu.
Następnie ruszyliśmy w najlepsze miejsce Dublinu czyli okolice Temple Bar.
Temple Bar j est dzielnicą imprezową, mieści się tutaj ponad 600 pubów.
W każdym pubie zostajemy ugoszczeni przepysznym Guinnessem. Wąskie uliczki Temple Bar przypominają mi swoim klimatem czeską Pragę. Tutaj różnoracy artyści dają wyraz swojej twórczości.
W następny dzień, zaczynamy szwędać się po centrum miasta. Pogoda nam nie dokucza, raczej sprzyja.
Jedną z ładniejszych ulic jest Grafton Street, najbardziej znany deptak dubliński.
Ciągnie się on od St. Stephen's Green na południu, do College Green na północy.
Znajdują się tu liczne ekskluzywne sklepy. Ulica przyciąga wielu artystów amatorów. No i zawsze pełno tutaj grajków.
Na końcu Grafton Street znajduje się pomnik Molly Malone, bohaterki jednej z najbardziej znanych piosenek irlandzkich, nieoficjalnego hymnu Dublina. Piosenka opowiada historię o pięknej dziewczynie, która sprzedawała ryby na ulicach Dublina, a w ciągu nocy była prostytutką. Umarła młodo z powodu febry. Pomnik Molly Malone został wzniesiony w roku 1987 z okazji obchodów pierwszego tysiąclecia istnienia miasta, a 13 czerwca (data śmierci Molly) ogłoszono Dniem Molly Malone.
Autorką pomnika jest Jeanne Rynhart. Pomnik jest jednym z najczęściej fotografowanych miejsc turystycznych w Dublinie. Malone to bardzo popularne nazwisko w Irlandii.
Po drugiej stronie Grafton Street, na południu znajduje się park St. Stephen’s Green. Warto spędzić trochę czasu w tym parku choćby na lunch.
Warto wstąpić do Trinity College, najsławniejszej irlandzkiej uczelni wyższej, założonej przez królową angielską Elżbietę I, której absolwentami byli m.in.: George Berkley, Thomas Moore, Oscar Wilde i autor powieści „Dracula” Bram Stoker. Turystów przyciąga wystawa ukazująca powstawanie średniowiecznych manuskryptów i dwie najpiękniejsze księgi: Book of Kells i Book of Durrow. Starą Bibliotekę wypełniają piętrzące się na półkach pod sam sufit księgi, warto zwrócić uwagę na harfę króla Briana Boru, która stała się wzorem dla herbu Republiki Irlandii. Biblioteka College'u Świętej Trójcy jest największą w Irlandii i słynie ze swoich wyjątkowych zbiorów. Zawiera 4, 5 miliona książek, w tym około 30 tysięcy nowych serii wydawniczych oraz znaczących egzemplarzy manuskryptów, map i nut.
Warto wiedzieć, że była pierwszą uczelnią w Irlandii jak i w Brytanii, która zezwoliła na nauczanie kobiet. Pierwsze studentki pojawiły się w ławach uczelni w roku 1904. W 30 lat później zatrudniono na stanowisko wykładowcy pierwszą kobietę z tytułem profesorskim.
Parę klimatycznych zdjęć z centrum
Dublin jest niezwykłym miastem pod względem ilości katedr. Zazwyczaj status katedry przyznaje się jednej świątyni, tu mamy ich aż dwie. Katedra Chrystusowa jest starsza, zatem tutaj mieli być mianowani nowi Arcybiskupi i odbywać się miały ważne uroczystości, według dekretu z 1300 roku. Nie zawsze był przestrzegany. Położona jest przy Dame Street. W Katedrze znajduje się słynny grobowiec średniowiecznego normandzko-walijskiego rycerza i arystokraty, Strongbowa.
Katedra św. Patryka z 1190 r. (odbudowana po zniszczeniach w XIX w.)jest nazywana natomiast Katedrą Narodową. Jest drugą z dublińskich katedr, jej korzenie związane są z patronem Irlandii św. Patrykiem. Według legendy św. Patryk chrzcił tu nawróconych pogan, ale najsłynniejszą osobą związaną ze świątynią był Jonathan Swift, pełniący tu w XVIII w. funkcję dziekana.
Wśród licznych wspaniałych zabytków, nie można przegapić zwiedzania Guinness Storehouse. Piwa przedstawić nikomu nie muszę, nazwiska też , tak to ten sam Guinness od księgi. W tym miejscu można poznać historię powstania trunku, nauczyć się nalewać "idealną pintę". Zakłady, w których produkuje się popularny w Irlandii trunek nie są niestety dostępne dla turystów. Atrakcją, jest za to wystawa, na której obejrzeć można replikę browaru oraz składającą się z kilku pięter ekspozycję, obrazującą historię i tajniki produkcji znanego na całym świecie irlandzkiego piwa. Na zakończenie zwiedzania możemy wypić jedną pintę w Gravity Bar z widokiem na panoramę Dublina. Powstanie browaru to ciekawa historia, gdyż na fabrykę w Dublinie została zawarta umowa najmu na 9 000 lat na stałą kwotę 47 funtów Irlandzkich rocznie (interes życia).
Na pewno ważnym miejscem w Dublinie, które warto zwiedzić jest Więzienie Kilmainham. To tutaj w 1916 roku zostali straceni przywódcy irlandzkiego Powstania Wielkanocnego. Nie wiem czy pamiętacie film "W imię ojca" z Danielem Day Louisem, to w ł a ś nie tu nakręcono ten film.
Każdy turysta chcący wysłać pozdrowienia z wakacji zauważy, że popularna jest tu kartka przedstawiająca różnokolorowe drzwi wejściowe.
Wystarczy pójść na plac Fitzwiliam, gdzie można zrobić sobie zdjęcie słynnych georgiańskich drzwi. Kolorowe dublińskie drzwi zdumiewają, olśniewają, przykuwają uwagę i rozweselają.
Skąd pomysł na kolorowe drzwi w Irlandii? Są dwie historie ale nie wiem która jest prawdziwa. Jedna mówi, że gdy brytyjska królowa Wiktoria umarła, Irlandczykom na znak żałoby kazano pomalować drzwi na czarno. Irlandczycy stwierdzili, że to dla nich żaden powód do żałoby i postanowili pomalować drzwi we wszystkich kolorach tęczy. Druga mówi że Irlandki miały dość tego, ze ich pijani mężowie nie potrafili wrócić do swojego domu tylko omyłkowo szli do domu sąsiadki, by temu zapobiec postanowiły pomalować drzwi na jaskrawe charakterystyczne kolory tak aby mąż dobrze pamiętał, który jest jego dom. Bardzo podobał mi się ten georgiański aspekt stolicy.
Jeżeli pogoda Wam dopisuje, obowiązkowo należy zaliczyć "Viking Splash Tours". Istnieje wiele sposobów na poznanie miasta, a ten jest świetnym sposobem na zwiedzanie Dublina. Na czym polega owa atrakcja ? Wsiadamy do łodzi, która wozi nas po całym mieście a następnie wjeżdża do Grand Canal Doc. Każdy z nas musiał nosić kamizelki ratunkowe i kapelusz Wikingów. Na początku możesz czuć się śmieszne ale później wszystko staje się obojętne. Nasz przewodnik, czyli facet z największym chełmem – kazał nam ciągle wznosić w górę zaciśnięte pieści i krzyczeć na przechodniów.
Świetnie przewodnik, który zapewnił ciekawe informacje na temat zabytków miasta.
Sami musicie stwierdzić czy warto pojechać do Dublina.
Moim zdaniem warto!
Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny:)
Źródło:http://kalejdoskoprenaty.blogspot.com/2013/03/w-stolicy-guinnessa.html