Wykonanie
Odkąd nie jem pszenicy kupienie
chleba nie jest już równie łatwe jak wcześniej.W niektórych sklepach nie ma ani jednego rodzaju
chleba z samego żyta (nawet do pumpernikla dodają
mąki pszennej), więc nie zawsze mam jak się zaopatrzyć.Właśnie dziś jest dzień, w którym nie kupiono mi
chleba, bo nie było. Musiałam więc pomyśleć o jedzeniu na jutro, bo przecież coś zamiast kanapki
mieć muszę.Po krótkim namyśle i przejrzeniu zawartości lodówki, szafek i kosza z warzywami, padło na sushi.Takie raczej nie ortodoksyjne, bo z "normalnego"
ryżu brązowego, zamiast "prawdziwego" do sushi.Również obyłam się bez
octu ryżowego i użyłam zwykłego
winnego, bo przecież bez przesady.
Ocet jest
ocet, a moje rolki nie
jadą na festiwal kuchni japońskiej, więc nikomu krzywda się nie stanie jak trochę oszukam i zrobię sobie jedzenie z tego co mam, nie wydając dodatkowych pieniędzy na orientalne produkty.Może to
dziwne, ale akurat
nori miałam. Zostały mi 3 płaty po poprzednim kręceniu sushi, a więc trzeba było je zużyć. (Wątpię, żeby to się psuło, bo jest suszone, ale lepiej nie trzymać tego latami).Miałam też pół opakowania marynowanego
łososia z datą do pojutrza, więc też musiałam go zjeść.A oto efekt:Sushi "resztkowe"
Składniki:woreczek
brązowego ryżu3 płaty
noripół opakowania
łososia wędzonego/marynowanego
szczypiorekpół
paprykidwie łyżki
octu winnego białegołyżeczka
cukrusos sojowy do podania
Ryż gotujemy do miękkości. Łączymy
ocet z
cukrem i tą zalewą doprawiamy
ryż. Mieszamy i odstawiamy do przestudzenia.
Paprykę i
łososia kroimy w paski,
szczypior dzielimy na pojedyncze fragmenty (liście?).Na każdym płacie
nori układamy część
ryżu, na to, na całej długości
szczypior, paski
łososia i
papryki.Zwijamy najciaśniej jak umiemy (najlepiej jak macie
bambusową matę) i kroimy na kawałki "na jeden kęs".Podajemy z
sosem sojowym, wasabi i marynowanym
imbirem - oczywiście niekoniecznie - ja mam sam
sos sojowy, po wasabi się nie wybieram a
imbiru nie lubię. Poza tym przyznam się, że kiedyś
jadłam sushi z
Maggi jak nigdzie w okolicy nie znalazłam
sosu sojowego (potrzeba
matką wynalazku).Kombinujcie Kochani i smacznego!