Wykonanie
Desery na depresjęDesery na depresję to kolejna odsłona Kryzysowej Książki Kucharskiej. Tym razem skupiam się na deserach, które w czasie depresji ekonomicznej pozwolą nam osłodzić trochę życie. Przepisy
będę umieszczał trochę rzadziej, bo co za dużo to nie zdrowo :), ale zachęcam do regularnego sprawdzania.StronyO MNIEKONTAKTMEDIA O MNIEDRUGI BLOGniedziela, 6 stycznia 2013Przepis przywędrował od Natalii ze Szczecina, a właściwie ma dalsze pochodzenie.Jako wierna fanka bloga i wiecznie w depresji, skoro bezustannie gotowa do pieczenia i gotowania z
cukrem w roli głównej, postanowiłam odwazyć się i wesprzeć Autora o swój przepis.Przepis nie jest do końca mój, bo babciny. Ale sprawodzony. Babcie obie wschodnie,
spod Wilna. piekly jako
ciastka, zawsze tonami. Tylko w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Przez ilość zwykle były deserem aż do Nowego Roku.Jedna babcia mówiła na to klocki druga babcia mówiła na to buluki, a mama gulki.Ja zawsze reagowałam na hasło makiełki, bo tak o tym mówili wszyscy też zamiennie.Składniki:400g
maki tortowej100g
cukru /
miodu / słodu40g
drożdży świeżych20g
oleju200g
wodymaku na oko - ja
daję dużo
Wyrobić jak zwykłe
drożdżowe ciasto i pokroić w kosteczkę albo jak leniwe pierogi na oprószonej
mąką desce.piec w 150st ok 10-12 min aż się zarumienieniapierwsza partie można wstawić do zimnego piekarnika, im cieplej tym bardziej wyrośnie przecież :)Z czasem czerstwieją i wysychają ale nie wpływa to na walory smakowe, jedynie na plus. Nie zdarzyło mi się,żeby się popsuły, zawsze trzymaliśmy je w misce lub na talerzu na
stole.W smaku lekko słodkie, super do
herbaty.Organizator: KatarzynaOrganizator: WeganNerdOrganizator: michalinaOrganizator: Magdalena